Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ivette_

Użytkownicy
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ivette_

  1. Aż poczułam czające się zawsząd niebezpieczeństwo :) Dziękuję za cenne uwagi, postaram się nad sobą, nad tym...popracować :))
  2. Tak, tak! Zdecydowanie autorka chce wiedzieć co Poeta ma na myśli :)
  3. niewolnice nie płyną obłokami pod barem wtulone w ciemność na plastykowych krzesełkach liżą słomki drżenie ulicy jak pieszczota mężczyzny kołysze wystawy po drugiej stronie z dala od ciał samotnych języków to niewiele- za mało kamieni i popiołu niewolnice nie wyrywają sobie z rąk modlitwy kiedy świta szyjkom butelek robią dobrze lekkością chudych dłoni
  4. wilgotne dłonie studzą zapał tak jak nadzieje na zmartwychwstanie dotyk nie płynie jak dawniej pieszczotą od pewnego czasu czułość odkopujemy w puszkach za rogiem wczoraj zobaczyłam cię po raz pierwszy nie do twarzy ci z potłuczoną gębą zmieniłaś się tak jak to miejsce gdzie kończy się ciepło jest tylko wyrywanie włosów a przecież można było jeszcze próbować umyć Mu stopy
  5. Też nie wiem czy można... :) Pozdrawiam!
  6. kuse sukienki telefony do kobiet których imion nie pamiętam nęcące rozmowy wieczorne bezcielesność jej progi których czasem bałyśmy się przekraczać dreszcze strach i dreszcze przemoknięte kieliszki drugi raz z rzędu stoję tu naga przed wirtuozerskim sklepieniem waszych nadętych ud i zadartych w górę tyłków anny weroniki magdaleny wszystkie skupione wszystkie takie prawe ja ciemność ja i anna ja weronika ja maria ja i moja anna przerzucając pierwsze strony gazet twardymi sutkami udajemy że to jedyne wyjście
  7. robi się, szefie :)
  8. z przyciąganiem jest inaczej najpierw łączą się słowa usta niewinnie muskają spalanie zaczyna dotykiem dotyk opada i nie wraca jakim był - pierwotnym pierwotnym jest tylko słowo twoje moje zapisane na serwetce półmrokiem taniej knajpy hotelowym oddechem wieczornym papierosem wśród pościeli gdzie odmierzasz kolejne decymetry do narodzenia pozostała nam chwila pytasz czy wiem co jest dalej wiem za następnym zakrętem szarość drogi zmęczy stopy piach rozmyje oczy a poznawać ani nawet kąsać nie dane będzie twarzy i włosom wszystko zostanie dla stóp ciężar powtarzalności przygniecie najmniejsze palce znieczuli nas na dotyk
  9. kiedy się obudziłam byłam starsza niż zwykle zabrakło delfinów i meduz a tytoń kapał na stopy szpitalny fartuch lepi językiem kończyny w przestrzeni mokrej czułości wylizuje ciało od środka teraz liczę już tylko na ulewę i na to że łóżko na plaży nie rozpłynie się nagle pamiętam też o krwi między nogami tej co nie umie odpływać ani rozbijać o brzegi ale ja przecież dawno zerwałam z unoszeniem i niepotrzebny mi zapasowy spadochron chociaż może to od oglądania wiatraków za oknem?
  10. staram się unikać słońca tak jak z daleka trzymam się od starości która jest już we mnie wtedy wmawiam sobie że wszystko mam poukładane jak kieliszki stoję w równym rzędzie pragnienie czystej gaszone półlitrową bezradnością wieczorne jam session szkła i paznokci to wszystko co mamy dla siebie i nawet wtedy powtarzam sobie że wszystko mam poukładane nie do końca w to wierzę od wczoraj zapinam się pod szyję pisząc w lustrze świętą ikonę
  11. znudzeni pochyłością ulicy szukamy równowagi w progach mlecznego baru spodnie w kant i lukrowane pantofelki nie pasują do dzisiejszego układu naszych planet na czworakach przemierzam orbitę wokół blatu upadam na twarz - przegrywam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...