ROZKOSZY SKUTEK
Słodka nas miłość łechce z początku,
Póki nie dojdzie do swego szczątku;
I im kto bardziej kwapić się zechce,
Tym bardziej łechce.
Ale cóż po tym, gdy ta jej sprawa
Żałosny wrychłe koniec podawa?
A po słodyczach, przy swoim kresie,
Gorżkości niesie?
Z weselem Wenus nam się nawija,
Ale na smutku jej radość mija:
Przychodzi do nas z rozkoszą chutnie,
Odchodzi smutnie.
Tak bystry potok rzecznej powodzi,
Gdy więc ze swego źrzodła wychodzi,
Słodki nurt toczy, nim się ochynie
W morskiej głębinie.
Skoro ją słony ocean zgarnie,
Zatraci w onym swój zawód marnie;
I dokąd rzeka z pośpiechem wpada,
Tam słodycz strada.
Wiersz raczej z tych mniej znanych w poezji Kniaźnina. Czy ktoś z Was ma na niego jakiś pomysł? Może znacie tytuły książek, które mogłyby pomóc w zinterpretowaniu tego wiersza? Przejrzałam już kilka pozycji, m.in. Kostkiewiczowej "Horyzonty wyobraźni", Klimowicza "Oświecenie" jednak ciężko jest znaleźć na jego (wiersza) temat jakiekolwiek informacje. Może kogoś z Was pasjonuje ta mniej znana poezja Kniaźnina i chciałby się podzielić swoimi obserwacjami? Byłabym wdzięczna za jakiekolwiek informacje.