Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Łukasz_Jastrzębski

Użytkownicy
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Łukasz_Jastrzębski

  1. W ogóle nie podoba mi się co piszesz, oklepane banały, płytko, kolejny wers na spontanie? ziomek z miasta Marki? Według mnie to brzmi jak najniżej budżetowy "rap", no ale przynajmniej znalazłeś się tutaj, choć wydaje mi się, że mijasz się z celem.
  2. Tyle sekund mija, od czasu narodzin, Tyle sekund jeszcze będę w kółko chodził, Tyle sekund będzie, bo to jest najważniejsze, Nieistotne czy smutku - wystarczy jedno objęcie, Tyle sekund już żyję, to trochę niewiarygodne, Przecież czasem jedna znaczy więcej niż trzy tygodnie, Tyle sekund które trwają przecież tyle co inne, A ciągną się latami, gdy czas płynie niestabilnie, Ile z nich trwa sekundę, znikając szybko, tak usilnie, Te pare sekund, które widzę świetnie, tak jak księżyc w pełni, Kilka ich więcej, w których pamięć odmówiła pisać dziennik, Parę sekund zostało mi do końca, nie boję się ich "marnować", Bo nie uznaję tej filozofi, checie je w słoju marynować? To też nie mój ostatni dzień, nie skaczę dziś na bank, Kocham życie, lecz co do forever young nie idę va banque, Po ostatniej sekundzie życia, zostaje jedna tajemnica, Czego Tadek nie skosztuje...
  3. Prosto ale mocno, choć pesymistycznie :)
  4. wiersz "na zamówienie chwili", uśmiałem się, pozdrawiam!
  5. Wyciągam wielki korek, na powierzchni wir, Endorfiny, dopaminy, twarz mnie boli od uśmiechu, Może wystarczyłby glonojad, i trochę chloru, Choć wymieniając na świeże, mają większy kopniak, Zaczyna się, jak deszcz zmywa farbę ze ścian, Refleksje, smutna muzyka, niech mnie ściagnie niżej, Otchłani dno, łzy, teraz kąpie się dusza, Korzystam ze smutku, bo Yin przechodzi w Yang, Bo to nie dualizm, to jedność, wierzę w to, Bez jednego nie ma drugiego, to wspaniałe, Mną się na razie nie przejmuj, prysznic orzeźwia wiem, Tym bardziej tak jak dziś, gdy drzewa mają chlorofilowy bufet, Bananu z tego nie będzie, za mały, tęcza - nawet słodsza, Lecz na razie, tam gdzie światło nie dochodzi, Resetuję zmysły
  6. Czuje to, nabieram powietrza, Nadchodzi, wyłoni się z mroku jak Tyrgys, W ułamku sekundy ogarnie całe ciało, Czuję to, wypuszczam powietrze, Jest coraz bliżej, myśli zniknęły, Zaraz mnie przeszyje, Uderzy jak niebo stare drzewo, Czuję to, nabieram powietrza, Mogłem się bronić, nie chciałem, Podobno przy spotkaniu serce po prostu staje, Oby wszystko zostało tam gdzie jest, Nadchodzi, wszyscy wokół też już wiedzą, Chociaż brak fotonów, mrużę oczy, I kuląc się w sobie, wiem, że zaraz podziękuję, Aaaaapsik!
  7. Bezsilności - czasem mi się wydaje, Że dobrze się czujesz, w tej egoistycznej zabawie, Jak sama z siebie zabrałaś mą energię, Piękne Szczęście, zostań, wracaj, stworzymy synergie, Gniew, chociaż zawsze dodając siły stoi dumnie, Krzyczy coś o urlopie, i że zostawia Furię, A ja czuję Cię tak wyraźnie, Jakbym czytał, nie widząc, I kiedy wyłania się Świadomość, Wskazuję Ciebie, nienawidząc, Stoisz gdzieś w cieniu Bólu, Pchasz do przodu Żałość, Posypujesz rany, węzły dociskając, Masz swoje 5 minut, ściągnij z głowy kaptur, Wolno idzie Cierpliwość, chyba zdąży do brzasku, Silny będę jak Tur, bo stety w mojej turze, Łzy radości zostawią nawet najczarniejsze burze, I choć wiem, że pewnie wrócisz, czy matka Twa to Karma? Powinienem Cię pokochać? Chyba nawet jesteś ładna, Lecz dusisz już na starcie w brzuchu mym motyle, Może i jesteś ładna, ale po co siły Ci tyle? Poprawmy swe stosunki.
  8. Czasem chyba warto zwolnić i patrzeć, Bo nie wszystko od razu jest piękne, Nie na poziomie powierzchni, Trochę mi szkoda, że tak mało się przyglądam, Bardziej szkoda, że często tak mało widzę. Obłoki nocą.
  9. Mała dziewczynka, zwana Ochotą, Biega gdzie chce, bez zmartwień, Ciekawa, próbuje wszystkiego, Lecz kto to pozwala na takie harce? A gdybyś tak była wojskowym, Maszerującym razem z werblami, A jakbyś tak jak budzik na siódmą, Niszczyła sen jak dynamit, A może chciała byś być Słońcem? Zawsze na zachodzie żegnanym, Choć z drugiej strony nie spróbowałbym innego dania, Wiecznie wczorajszym uradowany, Ahh te Babcine pierogi....
  10. Wydaje mi się, że nawet nie czytałeś ze zrozumieniem, przelatując powierzchownie po 3 wersie, a może tak to zinterpretowałeś, no cóż. Tak czy inaczej wydaje mi się, że mogłeś ten komentarz zachować dla siebie :)
  11. Świetnie oddana, niecodzienna perspektywa!
  12. Czy można nazwać mnie poetą? Podobno można wszystko, Czy jestem więc astronautą? Nie jestem bliżej księżyca czy Saturna od innych, Nie chcąc być szufladkowanym-poszukuję szuflady, Czy jestem więc wolny, od tak, samozwańczo? Kto określa kryteria bycia, Dlaczego chcemy być kimś, a nie nikim, A co jeśli nikt jest kimś? Poeta-astronauta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...