Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mateusz Maciej Kolbus

Użytkownicy
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mateusz Maciej Kolbus

  1. Nazwałem ich: Erwin i Klementyna Pamięć, sięgająca dziesiątek lat wstecz znosi rzewność i smutek, nie zrozumienie. Pamięć obojga różna od siebie, choć lata splątane, wspólna pościel: zdyszana miłość blizna zaprzeszła, jak też współudział w zatroskaniu nad stołem, z podpartym podbródkiem. Obok toczył się obłęd. A oczy tej kobiety pomarszczonej i siwej, choć wyblakłe piękne są. Jakby dziewczyny mijanej chwilę przed, nastoletniej, z zadartym nosem i włosami spinką zebranymi z czoła. Ciemność jest aż tak bliska, że uznana za swoją, świat zbudowany z pojedynczych ludzkich złudzeń. Tak wiele już lat błądzimy, a ja nie potrafiłem. Coraz dalej. I smutno bo jestem niemy, gdy u progu wyzucia oczekuje Życie, świata światłość. „Jeżdżą autobusy, jeżdżą?” zapytuje, po czym odchodzi do swego staruszka który czyha już na przyjazd. Jest pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Być może że czerpią ze zdroju, nie wiem. Bardzo zgodnie rozmawiają, jak powinno być; przez lata wygładzeni. Ale na tylnym siedzeniu autobusu siadają skuleni, i przez skostniałe mrozem szyby wyglądają na blade światła szyldów i choinek, chyba z utęsknieniem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...