
Tomasz1k1_
Użytkownicy-
Postów
40 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Tomasz1k1_
-
[url]http://www.artysci24.pl/index.php/wywiady-muzyka/1546-tomasz-kowalczyk-zyjemy-w-racjonalnych-czasach-mocno-nieadekwatnych[/url] - zapraszam do wywiadu o sztuce i poezji udzielonego dla portalu artyści24.
-
"Wiosenne uniesienia" - konkurs poetycki.
Tomasz1k1_ odpowiedział(a) na Tomasz1k1_ utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w konkursie poetyckim pt. "Wiosenne uniesienia". Przewidziane nagrody książkowe. Szczegóły pod niniejszym linkiem: [url]http://tomaszkowalczyk.com/aktualnosc/konkurs-poetycki-wiosenne-uniesienia/[/url] -
Serdecznie zapraszam do mej krainy sztuki oraz poezji, w której powiodę skołatane dusze przez odmęt imaginacji, jak i emocjonalności. ;) Zapraszam: [url=http://www.tomaszkowalczyk.com]www.tomaszkowalczyk.com[/url]
-
Niepoliczalne
Tomasz1k1_ odpowiedział(a) na Tomasz1k1_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie zliczysz kwiatów, co kołdrą świat ścielą, Ni wspomnień - kadzideł nieskończoności. Lecz jedno me serce z wosku odleją, To kruche i pełne do ciebie miłości. Z wosku, co taflą gładzi nadzieje I planet koralem pulsuje w otchłaniach. Przy tobie księżyc niechcący dnieje, A słońce się korzy w śródnocnych oparach. Nie zliczysz kwiatów, nie złowisz wspomnień, Wszak wokół ta mgła bezludna, niewieścia... W tym kwieciu zapach, on był koło mnie, A teraz już nie chce twojego odejścia. I szlak miliona szeptów przemierzy zuchwale, Bo zna tych róż paciorki, co wpite są w tę stronę, Gdzie twa szklana dusza drży pod nieboskłonem, A ja nad nią gwiazd kołnierz puszysty rozpalę... Zapraszam do mojego świata sztuki pod niniejszym linkiem: [url=http://www.tomaszkowalczyk.com]www.tomaszkowalczyk.com[/url] -
Rozumiesz rodowody przebiśniegów wtórych, Które wiosna szklana przywołuje łkaniem, Jesteś małpim gajem u podnóża góry, Tym przejściem, co zawdzięczam swoją hipomanię. Próbujesz się namyślać przez bibułę wspomnień, A ta - jak kalka czyśćca - drapie gołoledzią. Stajesz się nikczemny do świata oraz do mnie, Szepty suche świata są twoją spowiedzią. Obrosła fałda lica w milenijne kurze, Chrystus by nie wiedział gdzie mu wbito kopię, Gdyby spojrzał w twoich oczu wstrętnych kruże, Bądź w uszy, co zżerają wciąż szydery ropień. Bajdurzysz swym jestestwem, rzygam twoim ciałem, W Platonie kwitniesz iście w toni jego łajna, Brzmisz jak dzieci z downem - żyjące swym chorałem, Jesteś tak obskurnie, obrzydle nadzwyczajna. Dżdżownice, co się krzewią - sęk złośliwych myśli, Rozmaz menstruacji na źrenic koszmarze - Snują w zboża ducha kopiec nienawiści, Coś cię kochać mocno i mordować każe. Kochać i mordować w napletku wolności, Z brzytwy zerwać włosy zaschnięte przez południa, Cały pas istnienia to klepsydra z kości - Krwi pomszczonej żądna histerycznie studnia. Zapraszam do mnie na: https://www.facebook.com/TomaszK90
-
To jest twoje zdanie - tak samo nijakie jak moje. ;) I nie wyobrażaj sobie za dużo.
-
Na pajęczyn bladej puszystej drabinie Wspinam się w mlecz gwiezdny, mgłą wrastam powoli. Och, jak dobrze widzieć, że księżyc nie stroni... Na którym zawieszę za chwilkę Twe imię. Nad tasiemczą górką kandelabry świetlne, Spadające łezki - konwalie litości. W bajorze granatów rozdumałem Etnę Serca, bo cóż więcej... mogą ludzie prości... Galaktyczne miąższe me myśli w całun tulą, Powieki pył zgarnęły zzaniebnych staroci, I wrastam, wchodzę z moją pomiętą koszulą, Uskrzydlony świerszczy rozbłyskiem dobroci. Wspinam się w mlecz gwiezdny, w hejnał nocy kruchej, Na drabinie z duszy, nad ziemską kołyską, Półsenny, niczyi... półstwórcą, półduchem... Po księżyc dla ciebie, po gwiazdy... po wszystko... Wiersz powstał do obrazu Pawła Widery, który możecie zobaczyć pod niniejszy linkiem: https://www.facebook.com/TomaszK90
-
Dziękuję serdecznie :)
-
W błogim, mnogim kraju, gdzie łza na miarę pieśni, Tkała panna tańcem ruczaju malunki, Tak, że wiatr się uczył ruchu nowych treści, W sukni rozpętanej, kolibrów rynsztunki. Falowała kłosem tak, jak las mrze wonią, Grała wokół srogim donosem rozbiegłym, Aż stała się dźwiękiem, flecikiem, harmonią, Aż ziemia hen ruszyła ruchem przeciwległym. I raz nadeszło lico w czamarach skazańca, Władał, składał nic, co sensu mieć nie mogło, "Chciałbym się nauczyć - rzecze - tego tańca, Co me zmysły kusi jak kochania żądło". I raz też pasikonik skokiem wszedł na rękę, Zielony z nadziei, balonik gderliwy, "Chciałbym ci podegrać - rzecze sam - piosenkę, Zwiewną tak jak piórko, jak opuszek zimy". I raz pyłkowa wróżka wzleciała ku oczom, Delikatna strużka jak pończoszka zwiewna, "Chciałabym raz z tobą - rzecze - w puchu spocząć I tańczyć, tańczyć ciągle jak piękna królewna". W błogim, mnogim kraju, gdzie łza na miarę pieśni, Tkała panna tańcem ruczaju malunki, Aż została sercem mknącej przypowieści, Wiecznej tak jak zwykle pierwsze pocałunki.
-
Ach, dziękuję. :) Staram się równać rytm, ale nie zawsze metafizyka pozwala. :)
-
Siedliśmy przy stole, w kieliszkach wódka plecie: Każe nam się przyznać do pieskiej lichoty I mówić o porażkach, skargach, że na świecie Nie ma ni miłości, ni kawałka cnoty. Spod ironii powiek łka melodia czyjaś, W oknach uprażona szadź głęboko kuta, Ja wiem - to już było - ta salwa mi mówiła, Którą - po rozstaniu - zapiszesz snadź w nutach. Zamęt ponad maszty - wytrych pokolenia, Abażur spleciony falbankami kłamstwa. I znowu w takt wracamy do chęci nieistnienia, A później do przyjaźni i znowuż do pijaństwa. Samotrzeć, pytania gładzą uszu znicze, Zdają się być bliżej niźli czasu grdyka, Asumpt za asumptem, rozeźlone dzicze, W końcu ucichamy... o nic nikt nie pyta... Tylko stół wiruje... zadymka się ścieli! Trunek pono czasem jest zmęczony sobą. Trudno! Skryte prawa, co mędrcy nie słyszeli, Będę tkliwie bredzić zmurszałym podłogom.
-
Mnie? Jako pedofila? Artysta musi się wczuć w każdą rolę i obnażyć niewyrażalne. ;)
-
To jest wiersz z serii anielskiej. Pisałem je na wernisaż fotograficzny do "prostszych" ludzi. Stąd miałem w staraniu uzyskać przez prostotę jak największe emocje. Zapraszam do reszty mojej twórczości, tam zapewne będzie większy rdzeń wszechświata. :)
-
czy ja gdzieś powiedzaiłem, że masz dobierać złe słowa z zielonej łąki języka polskiego wybieraj słowa najlepsze - jest nieskończenie bogata w słowa a rytm zachowaj pozdrawiam Jacek Jest bogata w słowa... ale dla mnie słowo jest ważniejsze niż rytm. ;)
-
Panie Malarzu, to jest Pan mistrzem prokrastynacji, jeżeli Pan tak swój drogocenny czas na gówna marnuje. ;)
-
Czarne Auto
Tomasz1k1_ odpowiedział(a) na Pomyłek_Stokrotny utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
^^ zacne :) -
Do Jacka - wolę załamać rytm dla wartości zmysłowej, niźli go zachowywać dobierając złe słowa. Do Pomyłek. Dziękuję bardzo. :) Do Malarz - zaskocz mnie czymś więcej niż wtórnością, bo mówiąc o wtórności, jesteś wtórnym ekskrementem śmierdzącej współczesności. ;)
-
Dziś smutek mnie objął kasztanim strumieniem, Kucnąłeś nade mną, by z oczu powróżyć, Nie lubisz, gdy gubię w złym świecie sumienie, Kotara zamilkła... jak światom mam służyć?!... Gdy wokół błędniki z hardej poświaty, Trzepoczą twe skrzydła zamierzchłym listowiem... Jak dobrze Cię mieć, gdy jęczą stygmaty, Jak dobrze Cię mieć, wszak zaraz się dowiem... I rzekłeś: "Nie trwóż się, że trumna gdzieś czyha, Że śmierć Ci wytchnienia nie daje... cóż po tym? Jam widział niepamięć - nią wszechświat oddycha! A wczoraj ukradkiem podjadał ją motyl..." Zapraszam do siebie na: https://www.facebook.com/TomaszK90
-
Ech...
-
Ma najprzedziwniejsze ścieżki. ;)
-
Teraz nachodzi pytanie, czy to ja jestem niespełna rozumu czy inni :)
-
Czyli rozumiem, że możesz innych oświecać? :) Coś jak Ojciec Wirgiliusz ;)
-
Morduję wierszem? Wszystko samo siebie morduje. ;)
-
Stąd nie widzę problemu w nawiązywaniu do tradycji. I przez tradycję określania współczesności. ;) Jak na mnie to jest najbardziej właściwa ścieżka artystyczna, taką wybrał Leszek Możdżer, Jagodziński, Dali. W poezji jest mniej takich osobników. Stąd jest odrzucona współcześnie prawie w niepamięć. ;)
-
Dlaczego tyle strachu w chłopca miękkiej twarzy? Co leży nerwicznie, wie, coś się wydarzy. I pisk kół słychać pachnących benzyną, Trawę wachlującą szarawą czupryną. Krzyk, ręce kąsają ciasto chłopięce, Miętolą, rozpustne, czyje to ręce?... Łza dziecka opadła po stoku polika. "Nie rób mi krzywdy, gdzie pan mnie tyka?!" Głos czarny jak kosmos wyleciał z ust próżni: "Słodkie twe ciałko, dziecino, służ mi". "Ja nie chcę, proszę, to strasznie boli!" "Spróbujmy raz jeszcze, lecz teraz powoli..." W noc czarną cylindrem tarł w chłopca wieko, Wsysał, ocierał, a ranek daleko... A ranek daleko i noc taka długa, Nietoperz na drzewie do luny mruga, Która utknęła w sowich źrenicach, Głębiej niż grzechy czy tajemnica. I jeszcze drzewo oddycha sążniście I płacze, a łzami jego są liście, Bo stoi już wieki, gdzie lada chwila, Spocznie maleńka chłopca mogiła...