Zasypiam widząc Ciebie...
i budzę się z obrazem błękitu Twych oczu,
ból wielki w mej duszy zranionej kłamstwem
rozdartej na cztery.
Z poziomu wyimaginowanej doskonałości
ufny naiwnie , kochający szczerze
przybity nieszczerością i zakłamaniem
pokonany emocjonalnie.
Dałem wszystko co miałem
i dać mogłem wiele na zgubę własnych uniesień
bez oczekiwań wzajemności
w nadziei na czyste intencje.
Skrzywiona psychika oddala
w lęku dotyk kobiety,
Czas tylko pozwala na wiarę zapomnienia
zadanych ran .
Położony na łopatki i znokautowany psychicznie
świadomy własnej naiwności,
tłumacząc czystością pragnienia
obdarty z ostatniej nadziei.
W złego rozterkach zamieszaniu
szukający dobroci
tam gdzie jej być nie może
bo tylko ironia i śmiech szyderczy