Czemu brzydotę pięknem nazywasz? 
W żylastym fraku, i keratynowym berecie? 
Ochydle tętniącą, żywicą życia, 
sapiącą, pierdzącą, charczącą, 
Brzydką. 
Bluzgawe zwierzę, zwierzęciem się wabi, 
tropami w buszu kędzierzawej polnej drogi, 
polem wysianym okruchem życia, 
sadzonym owocem jadła sytego. 
Owocem jednego tylko pożarcia,  
jak w sadzie przed laty. 
Tą brzydotę ty chwalisz, jakże? 
Ty naśladujesz najbrzydszą, w najkrwawszej szacie? 
Czemu nazywasz pięknym, łysego 
w różu martwego odcieniu? 
Zżarł kwiatów kolory,  
pożarł się z bratem, 
dla katów reszty, największym katem. 
Kwiaty są piękne, bo milczą, nie krzywdzą, 
w szacie od Boga. 
Nie ludzie, kwiaty.