ZMIANY
w tym rozdartym kolanie
widziałam siebie sprzed lat
gdy wymuszony uśmiech niekompletnego uzębienia przekonywał
że nie boli
i wbrew łzom,
kulejąc,
wśród ogólnej radości i śmiechu
uciekałam od tłustych łapek
niosących niezrozumiany strach przed złapaniem
teraz jest ciężej
strach już nie jest wymyślony
choć nadal niezrozumiany
rączki nie są rozkoszne
a ja wciąż
nieustannie
kulejąc
zawsze wbrew łzom
uciekam przed strachem
jednocześnie próbując złapać
niezdefiniowane bliżej szczęście.
Zabawy dorosłych nie przynoszą radości.