Póki jestem sama
będę udawała, że nie czekam
że tęsknoty skrzydła ciemne schowałam
że naturalnie w pół ustałam
spokojna i poukładana
Póki jestem sama
nie wypowiem przekleństwa
nie zanurzę ręki w bezbarwnej wodzie podniecenia
chociaż cała pulsuję
w środku
nie zrobię tego
będę trzymała zmysły krótko
może nawet je zwiążę
by nie wyfrunąć z emocji tak niezrozumianych
że pięknych dlatego
tak przeze mnie ukochanych
jednak wciąż przekleństwem zwanych
tego ścisku ud wewnętrznych
tych podniet śmiałych
otwartych z niecierpliwością ust zaczerwieniałych
oczu zapływających mgłą pożądania
i włosów
głowy
szyi
spragnionych dotykania