
Maria_Czarnota
Użytkownicy-
Postów
41 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Maria_Czarnota
-
Mój tato
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kroczy w mej wyobraźni Stary ojciec Z siwą kręconą czupryną Prymitywnie strzyżoną W portkach z dziadabraju Wsparty na rowerze Jedynym życiowym dorobku I głośno rozprawia O rządach politykach kościele W szarej rzeczywistości Pojawienie się dzieci Jest jak objawienie Pryska samotność I dzień nabiera kolorów tęczy Miesiącami rozważa potem Dzieli włos na czworo Analizuje Wysuwa wnioski By dać odpowiedź Najlepszą Choćby za miesiąc Gdy sprawy rozważy Od progu wita mnie potem Przemyśleniami Obdarza ciepłem serca I staroświecką mądrością Rozwijam przed nim Cenne zawiniątko Moich pomysłów i pasji A on pochyla się nisko Aby poszperać W tym znalezisku Nie zawsze zgadza się ze mną Ale delikatnie dotyka Czułych strun mej natury I mimo sprzeciwu Jest stale po mojej stronie Obchodzę się z nim delikatnie Jak z najcenniejszym z precjozów Osłaniam go od wszelkiej zawieruchy By nikt nie wyrządził mu krzywdy Będę trzymał go zawsze za rękę W jego starości I przeprowadzę w bezpieczne miejsce Gdzie na mnie zaczeka Aż wrócę z życiowej wyprawy By opowiedzieć mu ostatnie przygody -
Nowy człowiek z nową rolą
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Komedia ludzka w tym się wyraża, Że z nową rolą i ludzi stwarza. Nawet człekowi bez czci , honoru Urząd dodaje zawsze splendoru. Więc lada jakiej nawet miernocie Zda się, że urósł z awansem w cnocie. Puszy się , stroszy już bez kozery, Widać, że dojrzał w cieple kariery. Dawniej prostaczek, cichy skromniaczek. Dzisiaj nadęty podskakiwaczek. Pycha go mocno teraz rozpiera, Wszak przed nim wielka, przyszła kariera. Nie wie, biedaczek, że w wielkim blasku Znależć się może wkrótce w potrzasku. -
Puste gniazdo
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Puste gniazdo Jakiej użyć magii Byś nie przerażało I choć puste Było nadal przytulnym gniazdem Miejsca tyle A tak niedawno ciżba wszędzie Cisza taka A tak niedawno gwar i hałas Czasu tyle A tak niedawno gwałt i galop Rzeczy nadmiar A tak niedawno brak wszystkiego Puste gniazdo Trzeba cię na nowo wymościć Delikatnym pierzem Dla kruchej starości Trzeba przyozdobić świeżym kwieciem Byś zachwycało i uwodziło zapachem Puste gniazdo Nie możesz przerażać Musisz stać się wolną przestrzenią Na wszelki ludzki wypadek Musisz dać odprężenie Utrudzonemu ciału Ciszą ukoić jazgot minionych dni Pozwolić zebrać myśli By odnależć sens Czasu co nas porywa W nieznaną podróż -
Płonę ze szczęścia
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Chyba wiatry przeznaczenia Przywiały nas do siebie I roznieciły zarzewie ognia Który nieświadomie Nosiliśmy w sobie od dnia poczęcia Buchnął płomień I wielkim żarem spowija Twoje i moje życie Radośnie i z pełnym oddaniem W całkowitym zatraceniu Nie licząc strat ani zysków Nie oglądając się na wczoraj Nie wypatrując lepszego jutra Bo całe dobro świata Dzieje się teraz TRWAM W EKSTATYCZNYM UNIESIENIU Płonąc ze szczęścia Że spalam się dla ciebie -
Niemowlę
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dwie rączki A w każdej tyle paluszków I tak dziwnie chybocą się na kiści dłoni Kołderka Taka biała i miękka Marszczy się i faluje Przybierając dziwaczne kształty Jakie to wszystko ciekawe Maleńkie dwie żaróweczki Migocą w skupieniu Ucząc się świata -
Nawet rzeczy spiskują
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kiedy stajemy przeciwko sobie Nawet rzeczy się buntują Fotel mruczy obraźliwie I wystawia jak rogi czarne poręcze Aby kolnąć Tapczan zgrzypi złośliwie Dywan parzy stopy A telewizor uparcie zacina się w sobie Groźnie łyskając oczami Nawet odkurzacz rycząc pomstuje Napycha pysk kurzem Gotów w kazdej chwili Splunąć w odwrotną stronę -
Czy warto
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdy lekkomyślnym gestem Dziurawisz Wątłą tkaninę naszych zawierzeń Wrona w kształcie znaku zapytania Zjadliwie chrypi swoje kra kra I świat ciemnieje w oczach Kiedy dumnie wyprostowany Ni stąd ni zowąd Znów staczasz się na cztery łapy Dom staje w płomieniach Trzaskają złe słowa jęczą pretensje Huczy gniew A żal dymem spowija Pogorzelisko pragnień Siedzę na nim osowiała I liczę straty Wygrzebuję ze zgliszczy Ocalałe szczątki Biedzę się i medytuję Jak z resztek tych Sklecić dom na nowo -
Dni byle jakie
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Snuję się zgryźliwie Popychana koniecznością I bezradnie rozglądam Gdzie by powiesić Puste serce -
Smierć sadu
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dawno dawno temu Posadził dziadek na miedzy Trzy jabłonki By razem rosły By radowały I wydawały owoce Wprowadziły się obok Wiśnie ślwy czeremchy Do tego sadu Dobrze im było razem Wspólnie czas przeżywały Według zegara roku Gdy wiosna nadchodziła Bielą się otulały Stroiły jak do wesela Pszczoły rojnie brzęczały Ptaki w orkiestrze grały Wiatr tańczył jak oszalały Latem świat się zielenił Nabrzmiewał urodzajem Sad zmieniał się w kołyskę Drzewa cicho szumiały Swe maleństwa tuliły Pod kołdrą liści skrywały Rosło i dorodniało Sadu piękne potomstwo Wystawiało policzki do słońca Gałęzie się wytężały Pod ciężarem stękały Chętnie ludziom swe plony dawały Potem tęsknie szumiały I rwały włosy z głów Osypywały się liśćmi z rozpaczy Szarzały i czerniały Marniały i łysiały Do życia ochoty nie miały W samym środku zimy Na śniegowej pościeli Poległy drzewa sadu Skazanego na śmierć Z ziemi sterczą smętnie Poderżnięte kikuty Obok leżą jak kłody Głowa przy głowie Pień obok pnia Martwe i nieruchome Na zawsze Znieczulone uśpieniem Mniej cierpiały Gdy przystawiano piłę Do ich szyi Teraz leżą w nieładzie Strasząc pobojowiskiem Po wielkiej egzekucji Po smutnym cmentarzysku Dostojnie kroczą wrony W czarnym odzieniu I swoim smętnym kra kra Przy wtórze zawodzeń wiatru Śpiewają żałobne requiem Nie ma już dziadka I nie ma jabłoni Wnuki rozbiegły się po świecie W pustej przestrzeni sadu Zamieszkał smutek I wieczna tęsknota Za utraconym rajem -
Pora umierać
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Siedemdziesiąt dwa lata bolą nogi schodzone od świtu do zmierzchu dni życia ubywa przybywa nocy cierpienia spędzają sen ulgą tylko proszki więc podwajają dawkę złych prognoz coraz więcej pewności że amputacja marzeń tak by się jeszcze nie chciało porzucać bliskich potrzeba coraz bliżej do lękliwej pochylni skłonić się czas -
Ludzki los
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pełzamy na czworakach O świcie dnia Podnosimy się z kolan Stawiamy pierwsze kroki I nabieramy wprawy W gonitwie Potem ruszamy w wyścigu Przed nami droga daleka Aż po horyzont Gnamy co sił Inni też pędzą Prędzej coraz prędzej Sił już brak Przysiadamy na chwilę Mijają nas zawodnicy Zostajemy sami Nastaje wieczór I już tracimy ochotę Na dalszy bieg Linia horyzontu wciąż się oddala I tak nie osiągniemy celu -
Chora w rozpaczy
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Co panią do mnie sprowadza Zabrzmiało obco i oficjalnie W środku największej udręki Czy mam szansę na życie Czy też znak wyczuwalny Niewidzialnej siły Zapowiada rychłą Wędrówkę w zaświaty Ani Styksy ani Charony po poetycku Nie są w stanie odbolesnić tego czekania Aktualna wizja samotności Trójki najbliższych istot Nieporadnych i bezbronnych Skowycze z rozpaczy Skacze do gardła Czołga się w pokornej prośbie O litość miłosierdzie ratunek -
Poranna egzekucja
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Z najgłębszej otchłani nocy Wyrywa mnie co dnia Mój oprawca Kogut Gdy bladym świtem Zjawia się pod oknem I kanonadą piania Rani okrutnie ciszę Która krwawi boleśnie Sen ucieka w popłochu Choć zjawił się nad ranem Tęsknie za nim przez cały dzień I pokładam nadzieję Że zjawi się z wieczora Utuli mnie I ukoi rany Bolesnego spółkowania przez płot Z moim oprawcą Który dokonuje egzekucji Na zlecenie bezlitosnego inkwizytora Sąsiada -
Uśpić dzieciaka
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Maleńkie szaleństwo Przewala się po pościeli Jak piana morska Albo jak rozhukane źrebię Hula po łące Rżąc tupiąc kopytkami wywijając ogonem Brykając i kaprysząc Podpełznie czasem jak ślimaczek Przywierając wilgotnym pyszczkiem Do twarzy matki By za chwilę porwać się w nowe szaleństwa Torturując na wszelkie odmiany Dziecięcej pomysłowości Mały tyran w postaci cherubinka Urządza dzikie harce na ciele matki To łapie za powiekę Dziwiąc się czemu mruga To znów sprawdza dlaczego dmucha z dziurek w nosie Albo cieszy go język że gnie się i skacze Albo paluszkiem sprawdza głębię ucha Wreszcie wpełznie na brzuch Siądzie na oklep jak na kobyłce I każe jechać daleko Na koniec jak okrutnie zmęczony rozbójnik Przycupnie byle gdzie na moment By pogrążyć się na całą noc -
Stary człowiek
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Obezwładniony niemocą W czterech ścianach izby Stary człowiek Wysiaduje własne myśli Obok sterczą wiernie Kule Jedynie pewna Podpora starości Solidniejsza Od ludzkiej pamięci Ale one Nie przybliżają świata Wątła niteczka życia Jeszcze wciąż zaczepiona O sprawy żywych Drga czule Na odgłos kroków Coraz rzadsi goście Wpadają na chwilę Z przyzwoitości Bo spieszą się I przyjdą kiedy indziej Dłużej posiedzieć Nieporadna mowa Nieporadne gesty Nie nadążają By wyrazić Że tutaj Nic nie odkłada sie na później Dogasajacy ogarek Nie zwraca niczyjej uwagi Choć ma do wykrzyczenia Najwiekszą prawdę ludzkości -
Pies u sasiada
Maria_Czarnota odpowiedział(a) na Maria_Czarnota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pies u sasiada Szczeka w moim sercu Mrozi a on jest głodny Tańczy na krótkim łańcuchu Wokół lichej budy I próbuje rozgrzać Zmarznięte kości A także Zimną duszę gospodarza Nie doszczeka się biedna psina Do żadnej dobroci Bo jest ostatnią rzeczą W rejestrze spraw A nie przynosi dochodu