na pustyni w pustelni
pustej poczekalni
mijam pociągi do ludzkich kości
przenikam obojętność
i gniotę ją solidnie
by nie wstać,
by nie spaść,
by miejscowo pozostać stale
bezwładnie, bezwiednie
bez emocji opisuj mi przeżycia zeszłej nocy
na rauszu akwarelami maluj tęcze
wszystko takie samo
ale to już nie jest wcale piękne