Pustynna burza mojego serca
miotanie się między istnieniem a niebytem
taki oto światek mój
czy ma aura aż tak zła jest?
Przyjmuję tylko płyn kojący
garść gorczycy nie jest litościwa
gorzknieję po stokroć
stare pudło stoji zakurzone...
Księga życia nie chce się pisać
atrament pióra schnie
narusza strukturę
zadając rany bezlitośnie
I choć staram się jak mogę
dojść do rozrachunku dnia i nocy
wciąż za mało
by zrobić krok w sen... wcale nie ostateczny...