Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

zapach_benzyny

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zapach_benzyny

  1. Ruda kurwa kołysze mnie do snu, robi to lepiej niż matka, delikatniej. Kobieta o białych dłoniach, które pozostawiają czarodziejskie ślady - zamarzanie jako proces stopniowy. Gorąca kawa, wystudzone ciało. Kołysanki nucone morfinowym głosem Janis - jej też coś ukradła. W gorsecie ukryła gwiazdy, pod podwiązkami oceany. Wieczory obfitują w lekcje wiązania sznurów. Bywają dni, kiedy pozwala myć długie, splątane włosy. Krople spływającej z nich wody zamieniają się w krew - to takie zabawne. Boże, straciłeś jedną z pokazowych sztuczek. Dioptrie ujemne - rozmywający się język, który rozpoczął wędrówkę do ucha. Prastare zaklęcia przyniesione wraz z mirrą i całun pożyczony od Chrystusa. Suka próbuje utrzymać równowagę na (niebo)tycznie wysokich obcasach, jednoczenie zakopując mnie tuż pod swoim powiekami.
  2. Wkładam uczucia w usta, pękają jak orzechy. Wciąż nie umiem odczytywać wróżb, ukrytych między łupinami. Joanny płoną na stosach, sentymentalnie dzierżąc miecz w dłoni. Wiem, podpalił je kolejny wschód słońca. Otwieram oczy, chociaż na powiekach wybudowano cmentarz. Widziałam, matka burzyła go valium, ojciec innymi czarami. Ja wolę czekać na pełnie, kołysanki nucone przez Black Sabbath, spełnienie wszystkich zaklęć. Wybawienie ma kształt czasu i ran, które noszę jak bransoletki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...