Dziś wpatrzony w ogień czysty, rozmyślam nad sensem myśli
Tych innych nierzeczywistych, nad tym co się w nocy śni
Próbuje znaleźć znaczenia ,tych zdarzeń nie do spełnienia
Przedziwnego objawienia, tego co w mej głowie tkwi
Rajska wyspa w morzu lawy, na jej środku pośród trawy
Biały koń obficie krwawi, leży i z cierpienia rży
Nad nim czarna lata wrona, czekając chwili gdy skona
Płonie w niej nienasycona, chęć dobrania się do krwi
I choć on powstać próbuje, ból mu siły odejmuje
Wrona ciągle oczekuje, a desperat z zimna drży
Ogier wie ,że śmierć go dusi ,a agonia ptaka kusi
Przebił krtań o gałąź gruszy i to koniec jego dni
Koń już zdechł,wrona jak strzała dopada martwego ciała
Zjadła mięso wygłodniała , zlizała krew z jego brwi
Gdy najadła się nareszcie ,do gniazda podąża śpiesznie
By nakarmić głodne jeszcze , malutkie pisklęta trzy