Wpuszczam na łóżko światło księżyca
Wtulam się w myśli łagodne i czyste
Zamykam oczy, sny wchodzą słodkie
Zanurzam dłonie w ramionach nocy
Ciebie mi serce zsyła niechcący
Za Tobą tęsknię zbyt mocno może
Teatr swe sceny układa sprytnie
Biegne i biegnę, lecz konam po drodze
Sny rosną w sile, trosko skończona
Rozmawiam z duszą o mej niemocy
Roztaczam wokół słowa nieszczere
Myślę o wiośnie, co przynieść mi zdoła?
Potem juz rano, ciemność przemija
Dzień znowu nowy, wstaje nieczuły
Wołam do Ciebie, lecz Ty juz nie słyszysz
Pora zapomnieć, już pora