Budzę się ze snu,
Wyrywam umysł z marzeń
Na twarz nakładam uśmiech
razem z makijażem.
Ociekam wprost słodyczą,
Choć ból w mym sercu krzyczy.
Kwiat mojej duszy
został dziś zerwany,
Dlatego moje oczy
To dwie błękitne rany.
Łzy mieszają się z ciepłem
Sztucznego, bzdurnego uśmiechu.
Gdy moje oczy o brzasku
Otworzą się na nowo
Ja znowu zacznę krwawić,
Łzą słodką - na różowo.
Nic, już nie zmienię, więc płaczę.
Tak miało być. Nie inaczej.