Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

opazenda

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez opazenda

  1. jestem chora senne majaki dręczą mnie nocami zawsze czuwam niby śpię ale z otwartymi oczami jestem chora ból egzystencjalny byt ponury i boleśnie banalny martwe życie nawet marzyć nie mogę skrycie moja dusza płynie dryfuje po labiryncie wiecznej nocy boga nie ma więc skąd oczekiwać pomocy nie trudno odgadnąć przyczyny mojej choroby świat jest jak ogromny cmentarz na którym wykopane są puste groby kiedy inni siedzą na atłasowych poduszkach w niebie ja cierpię, bo życie bez ciebie jest wieczną wędrówką bólem ciężką harówką nie jest więzieniem ani wolnością ja wiem samotność leczy się tylko miłością
  2. Kim jestem? Może swoim własnym cieniem Albo dawno rozwianym marzeniem Może małym punktem na mapie świata Godziną, która mogłaby trwać lata Chwilą króciutką Jednostką słabiutką, niezdolną do walki, skazaną na porażkę Istotą przypominającą kruchą ważkę, Jestem zaplątana w tryby życia, obserwuje świat z ukrycia Jestem tym czym jeszcze nie byłam Słowem, którego nie wymówiłam Płynę od prąd, po to aby zginąć w ciemności Zapominam że ludzie niczym ćmy pchają się w stronę światłości, szukając Boga tam gdzie ciemny tunel został rozjaśniony Ja idę w przeciwną stronę Zanim zginę otoczę się nocą, zgasnę na moment i zapłonę Żeby w lustrze waszych dusz zobaczyć moje oczy rozświetlone A potem całą mocą samotności, wyrwę z siebie resztki Bożej jasności
  3. Te dłonie, które majaczą w mroku wiele mają w sobie ciepła i uroku Piękne i białe na tle czarnego nieba Kiedy na nie patrzę niewiele mi do szczęścia potrzeba Głaszczą moje włosy policzki i szyje, pieszczą moją twarz te delikatne palce niczyje Może należą do jakiegoś anioła, który usłyszał jak mój głos o ratunek woła Do ust sączy się trunek goryczy Jestem zupełnie sama w tej bezkresnej dziczy Moje gardło krzyczy i kiedy już brak mi sił, z góry sypie się srebrny pył, który zasypie pokój A ja wśród smutku odnajduje spokój Wtedy przybywają dłonie i opadają na zmęczone skronie żeby chodź trochę ulżyć samotności Dzięki nim nawet wśród ciemnej pustki ie brak mi miłości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...