Nie wiem skąd ci poeci biorą
urokliwe obrazy
i sztuczne, zakurzone,
tak piękne, że aż martwe
sytuacje.
Jest noc, otwieram piwo,
nawet nie w butelce, tylko w puszce.
I nie jakieś drogie,nie.
Tak bez gracji, jeśli umiesz to sobie
wyobrazić.
Oczy mam opuchnięte i czerwone,
bo szukały ciebie tam, gdzie przecież nie mogły cię znaleźć.
I jeśli myślę o najintymniejszej chwili między nami
-a znam cię mało:
twoje gusta muzyczne,
skąd pochodzisz i smak twojej śliny
-i jeśli myślę o tej chwili,
to widzę jak siedząc przy kuchennym stole,
zdejmujesz z oczu soczewki.
Tak właśnie.
To jedyna chwila,
którą wykradłam z prawdziwego ciebie,
z twojej codzienności.
Jak małe okno do twojego życia,
dziurka od klucza – do której przystawiłam oko,
na bardzo krótką chwilę.
Ot, i to całe piękno, i największa intymność
między nami.