Przyjacielu
Pamiętam jak
budowaliśmy wieżę
wysoką do gwiazd
Staliśmy na jej szczycie
Pod stopami mając
cegły marzeń
ułożone w twardy plan
Zanim poznaliśmy prawdę
Zanim powiew strącił nas
i lawina twardych głazów
spadła zabierając dech
Byliśmy nieśmiertelni
Tworzyliśmy swój świat
Nie znaliśmy niczego
co zatrzymałoby nas
Dziś siedzimy
na gruzach,
każdy swoich,
tuż nad ziemią
I krzyczymy
"jestem wyżej"
podtrzymując
chwiejne skały
Między nami
mur stalowy
co oddziela
nasze światy
Zaślepieni
z nienawiścią
wspominamy
dawne rany
I czekamy
zmiłowania