***
Rodzimy się raz w życiu
A ja nie wierzę, że Jasność
Stać na taką rozrzutność
By każdego wyposażyć
W niepowtarzalną duszę
Część pani Helenki
Ze zdjęcia rocznika ‘26
Mieszka teraz w Krzysiu
Którego Głównym Celem Życia
Jest zdobycie zjeżdżalni
Król Kazimierz, Wielki
Czy Jagiellończyk
Buszuje teraz we włosach
Pani Joasi, która dzielnie
Pracuje w Ksero, do późna
Nie ma nas
Jest tylko to, co było
A było wszystko
Choć i tak do końca wierzymy
Że umiera się raz w życiu
***
A może oni wcale nie byli nadzy?
Majestat odział ich w jedwabie i kaszmiry
A może nie było ich dwoje?
Troje, czworo; gej, lesbijka, transwestyta i homofob
Który w rzeczywistości trącił gejostwem
Adam i Ewa, ukryci jako owłosione małpki
Czekali na swój czas
„Przecież On też może się mylić!” – mówili,
A gówno prawda
Wszystko jest „po coś”
Nawet po to, żeby nauczyć się
Umieć nie nienawidzić miłości
Innej
Niż sobie wyobrażaliśmy
W swoich strusich rozumach
Śmierć
Słyszałem kiedyś:
Nawet śmierć się boi
Sama siebie
Drży kosa w jej dłoni
Gdy obniża się
Ku części ciała
Iks lub Igrek
Z której "to wszystko"
Pochodzi
Pamięta
Miliardy drobin piasku
Po robocie zapija
W szynku
Parkuje kosę
Popala
Oczy już zapadnięte
Skóra zniszczona
Łachmany
Widziała każde umieranie
A przy swoim będzie zupełnie sama