Kolejny raz, przerwany okrutnie sen 
Kolejny dzień rozpoczęty ponurym spacerem, z psem 
Kolejny łyk kawy z trudem otwiera mi oczy 
Kolejny przypomina mi, o czym myślałem w nocy  
Raz, dwa, trzy staram się zapomnieć 
Raz za razem modlę się - przyjdź do mnie 
Raz na jakiś czas, uda się nie upuszczać łez 
Raz, dwa, trzy wiem, że nie jestem the best  
To chwila na odrealnienie ciążących odczuć 
To, tylko sekunda, w której mogę lepiej się poczuć 
To wszystko bez trudu wyczytasz z mej twarzy 
To, jednak niemożliwe, by ktoś się tak naraził  
Zrobiłem, wiele by zaznać duchowego spokoju 
Zrobiłem, z siebie bywalca bezklamkowych pokojów 
Zrobiłem, szereg głupstw, będąc w życieowej kropce 
Zrobiłem to, czuję się jak kret z problemów kopcem  
Wybacz jeśli nie rozśweitlam twego świata 
Wybacz, że często w mgle smutku latam 
Wybacz mi to, iż nie pojmuję dokąd mkniesz 
Wybacz błagam, ale muszę się tego zrzec.