Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

kordelia

Użytkownicy
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kordelia

  1. Szkoda komentarza, choć ten wiersz jest tak cienki jak ta nić.
  2. Popukaj się w głowę i zastanów się o czym chcesz pisać. Weź komórkę i zadzwoń po pogotowie.
  3. Uplotłam warkocz z błogości atłasu, zapach rumianku obudził modlitwy, brązowe morze, tonie w tle kontrastu, pejzaże zamszałe w kąpieli przenikły. Czystość miłości, patrzy na mnie czule, z oczu biją złote iskry uwielbienia, czarny kryształ tryska o pięknym tytule, unika spłoszony mojego spojrzenia. Spija słodki oddech z ust, różem nabrzmiałych, pochód rozkoszy dobija się szturmem, strojnie balansuje na szeptach omdlałych, stoi na modrym, wysokim koturnie. Czerwona polewa wstydzi się policzka, usypia w mym ciele miód, spazmem wyssany, prądy dreszczy błądzą po rajskich uliczkach, sady kwitną bujnie w srebrnych rosach rannych.
  4. Niech sny się spełnią nad fiołkowym morzem, latarnik kąpie mewy przez wizjer, lazur żagiel porwał w głębokie przestworze, muszla świeci brylanten na rudawej pryzmie. Warczy na błękicie rydwan Posejdona, syreny śpiewnym chórem dołączyły, koralowa rzęsa czystością mrużona, gdzie spojrzeć tam fala napręża swe siły. A ryby głosu nie mają.
  5. Kocham was brzozy w anielskiej poświacie, z czarodziejską mocą budzące doznania, Mojżeszową laską, duszy dotykacie, natchnione kroplami z fontanny zarania. Świeżość wiosen jak tchnienie, w ich zielonych oczach, karmią brzozy dojrzałym motylem, rośnie gazela przystojna i prosta, pachnie ziołowym imbirem. Pokażcie im pieśni, skąpane w poezji, lulajcie na wonnym hamaku, noc jedzie na koniu, uśpiona w fantazji, wiezie ze sobą, ranne płatki smaku.
  6. Uplotłam warkocz z błogości atłasu, zapach rumianku obudził modlitwy, brązowe morze, tonie w tle kontrastu, pejzaże zamszałe w kąpieli przenikły. Czystość miłości, patrzy na mnie czule, z oczu biją złote iskry uwielbienia, czarny kryształ tryska o pięknym tytule, unika spłoszony mojego spojrzenia. Spija słodki oddech z ust, różem nabrzmiałych, pochód rozkoszy dobija się szturmem, strojnie balansuje na szeptach omdlałych, stoi na modrym, wysokim koturnie. Czerwona polewa wstydzi się policzka, usypia w mym ciele miód, spazmem wyssany, prądy dreszczy błądzą po rajskich uliczkach, sady kwitną bujnie w srebrnych rosach rannych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...