Polana 
Miała być leśna 
A jest zabłocona... 
Zgwałcona.... 
Pod wiaduktem słychać skowronka  
Z klatek 
Na własną miarę uszytych 
Na rzęsach wypełzają właściciele 
Krzaki użyźniają...których pozostało niewiele 
Inni smogiem raczą świeże powietrze  
Szlakiem 
Betonowych kamieni 
Tabun tłumu uśpionego...toczy się 
W paszczę smoka żelaznego 
W bezsens nonsensu przetrwania...  
Skrzyżowanie... 
I ta czerwień cholerna! 
Fajka w zębach... 
Gapią się piraci na siebie 
Z oczu strzelając piorunami  
Bo do pracy - nie chcesz, lecz brniesz 
Bo do szkoły - plecak trosk dźwigasz 
Bo twe ramię "szczur" w garniturze obija 
Bo wdepczą , gdy w rytm nie wpadniesz 
Bo spieszyć się ...musisz  
A ty myślisz wciąż... 
I zastanawiasz się... 
Jak ziścić pragnienia...? 
Nie moje...i nie twoje 
....ich....  
...w zadufanych portfelach....