Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jacek_Krzysztofowicz

Użytkownicy
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jacek_Krzysztofowicz

  1. posłuchaj mnie uważnie dzisiaj to trudne dziękuj za najmniejszy uśmiech błogosław za chwilkę że jest szalej z radości gdy dotknie kiedy odpowiedź usłyszysz podskakuj i tańcz jak dzikus nie chodzi o koniec wciąż bliski o minuty nie chodzi nie mam na myśli rozkoszy i szczęścia niewidzialnego zrozumiesz to kiedy spojrzysz na ludzi na miasto na ptaki nie w ruchu samochodowym lecz w dostojeństwie przechodnia
  2. zawsze w maju powraca co rok ta sama czarnowłosa niewiasta eterycznym spojrzeniem mnie przeszywa serce wylatuje jak motyl tak właśnie chciała zaczarowała pachnąca prosta dziewczyna głos niby melodia piersi i biodra bosa mmm...
  3. Każdy ma swoje sposoby - na wszystko ja znaleźć nie znajdę ale tylko ty szukasz dziury w całym czarnej jak przepaść wpadnijmy w nią razem całujmy się w locie przed śmiercią zdążymy nim roztłuczą się nasze czaszki o wilogotną ziemię nim powykręcane kończyny zespolą się z powrotem nim zbiegną się padalce i zaskrońce nim echo dotrze nad skarpę rozkochaj mnie w sobie
  4. mam tak samo jak ty. Wiersz in plus oczywiście.
  5. Śpieszcie się mnie zabawić, póki mam zapał nie słomę, pókim czerwony z podniety z powodu piękna stworzeń - pokażcie mi co sam mogę i jak daleko się bawić, dokąd uciekać gdy starszy pogania mnie grabiami. Na co jeszcze czekacie, zaproście mnie do zabawy, niechaj zawiśnie mój portret, już widzę fotel bujany z wnukami na fotografii, lecz jeśli nie - proszę bardzo, idźcie się bawić beze mnie, tylko rozgoryczenie, bez obaw, zniknę.
  6. tak jak ja - szukasz ekstazy rysujemy granice przesuwamy miękkim grafitowym ołówkiem dokąd zaprowadzi nas to złudne pragnienie do nieba czy do arkadii niesubtelna różnica wyidealizowany przedmiot kłótni takie już jest nasze ciasne eM więc znów bierzemy do ręki magiczny ołówek albo wlejemy w siebie największe bzdury z gazet książek telewizji chcemy na chwilę poczuć beztroską samowolę nieświeży poranny marazm automatyczny
  7. jesień nie pytam już o nic choć dociekam jesieni wręcz palę się do niej dotykam jej dłoni i w trawie gdzie łąka gdzie zieleń nie ma już trawy zabawy najmilszej a gruszki w popiele żółtawe są listy lub w oknach firanki pożółkłe o szyby deszcz dzwoni i dzisiaj też zmokłaś zostaną na trochę nie długo westchnienia las słowa aż skończy się jesień zimową szarugą
  8. usiadłem sobie tak bez okazji w fotelu dziadka w radiu puścili smutną melodię symptom depresji oparłszy głowę na dłoni pomyślałem o tych mi znanych z kim rozmowa niosła mnie na skrzydłach czasem trochę nie poukładana a gdy nie kleiła się wcale wtedy samo spojrzenie utkwione z tak rozjaśnionym obliczem nie można tylko przeżyć
  9. kiedy niebo zabłyśnie łuną i miejskich spalin nagle przybędzie ja będę daleko lecz skończy się piekło czy wrócę gdybym pewnego dnia jednak nie wrócił poznałbym ładną dziewczynę rodem z kręgu drugiego tak biblijnie połączeni w naszym ogrodzie opowiadałbym jej o Polsce
  10. Ja padłem ofiarą moich czasów, mojego "dzisiaj", mojego "teraz", gdzie nadal człowieka renesansu mają za rodem ze średniowiecza. A rzeczonego skutku przyczyną jest chęć bogactwa i ludzka zawiść, każe odłożyć książkę poczytną, żeby kto inny się nią udławił. Lub nieświadome jest to działanie posłusznych rządom naszym społecznym, którzy w umyśle, jak program, taniec zagrany mają, ludzie niewdzięczni. Łatwiej jest bowiem żyć bez dłużników, tworzyć aluzje niezrozumiałe, niż radzić dobrze; lepiej jest psikus uczynić życiu, które jest marne.
  11. W ogóle ta zwrotka jakoś tak mi nie pasuje... hmm po napisaniu rzeczywiście wychodzą na wierzch pewne elementy formy, które wymagają zmian. Zwykle nie wrzucam wierszy "od razu" tylko "dojrzewają" sobie w szufladzie, a tu widocznie uznałem , że myśl jest dobrze ujęta. Jednak skłaniam się ku zmianie.
  12. "Najprostszych pytań bez odpowiedzi Żądają wiecznie widzowie młodzi(...)" - J. Kaczmarski "Kuglarze" Co będzie jak obudzę się Kiedy wszystkie światła zgasną Okna zamkną by nie poczuć Kojącego szumu wiatru Co będzie jak wymażę ją Z już ubogiego życiorysu Przeminie kwiat jak biały obłok Nawet deszczem nie załkając Co będzie jak zapomnę to Sięgając w głąb pustkowia myśli Pewnie nie wrócę do początku Co zacząłem nie dokończę Co będzie jak ucieknę tam Schroniwszy się pod maską życia W najcodzienniejszej chwili ciszy Kto chce słuchać łzę usłyszy Co będzie jak odsłonię dno Uchylę rąbka tajemnicy Obnażę pewną cząstkę prawdy Tłumacząc znów wszystko od nowa Co będzie jak zabronię Wzruszeń Naiwność. Co będzie jak przestanę już Pytać los o przyszłość dziwną Oczy znów skleją mi się same I sam powrócę w świat niejawy
  13. tak - pierwszy dzień wiosny skowronki jak zwykle od rana już wzięły się w garść wywołują młode przebiśniegi czekające w kolejce panny już zmieniły na-strój na uporządkowanie wnętrz nikt nie ma czasu w jeszcze szarym lesie liście od jesieni plączą się pod nogami aż trudno je oderwać od mokrej podeszwy wszystkich irytuje wiatr co dmucha prosto w oczy porywa szaliki by ktoś je potem mógł łapać
  14. Są ludzie i ludzie, (Mówią: bądź sobą!) a mnie nie ma, to jak mam być sobą? ...sza! Absens carens, zatem: Stopy na skałach nie moje Ręce ubrudzone w zieleni tatrzańskiego runa nie moje I uśmiech na ustach ładnej blondynki nie mój I smak pizzy z pieczarkami nie mój Przekrojonej na pięć części nie sześć! W powietrzu znośne zaczytanie, duszny, senny klimat w pokoju, gdy wieczór zmęczenie tańcem przyjemne głupstwa dziecinne nie do opisania nie moje!, nie moje! spocone rękawiczki, pachnące dłonie, trochę ugięte nogi, na które... przypadkiem ukradkiem spojrzałem... Aż strach wnikać w tak puste wnętrze. Ale tutaj - ja będę najlepszym przewodnikiem.
  15. zaśpiewam tobie - prawie szeptem piosenka cicho wpadnie do uszu ledwo usłyszysz to co zaśpiewam gdzieś umknie spojrzenie głębokie nie zdoła wytrwać choć chwilę, nie zdoła w tym zagubionym świecie, w tym zagonionym, bo brzemię to człowiek i krzyże na drogę. I poleceń tysiące, dziesiątki i praca na potem, na potem i czarne są łąki, są łąki, Ulice, nic więcej nie widzę! A komuś zielono jest w głowie Lub fiolet impresje przygrywa Którędy dojdę do ciebie? Którędy rzeka leniwa? Odejdziesz natychmiast - dlaczego? Czy szukać chcesz nowych wrażeń? Szept nie ma żadnego znaczenia wśród szumu maszyn i krzyku.
  16. No, rzeczywiście, wystąpiły owe błędy, poprawiam. Dziękuję wszystkim za rady i komentarze.
  17. dziś nawet swojego portretu nie warto wieszać przecież ... nie ma pewności że po śmierci nie znikniesz w schowku na buty swojej twarzy nie ujrzysz z wysoka. być może kiedyś sobie przypomną o wielkiej epoce, bajkowych nocach i westchną o mnie pamiętając smak owoców... odrzucam więc uwiecznione tępe spojrzenia chłopców utkwione w dziewczęta w autobusie. chcę tylko na chwilę zatrzymać się a nie przez cały czas stać odbierając prysznic od aniołów.
  18. Hm czyli do dobrego działu trafiłem, wszak jestem początkującym poetą ;) Na razie wiersz zostawiam, inwersję jako-tako poprawiwszy... Dziękuję za komentarz, pozdrawiam Hmm to jakieś takie mimowolne skojarzenie (przez pryzmat złotego płynu) z barokiem temu winne... :) Nie wiem jak bardzo na miejscu.. Pozdrawiam
  19. Tylko ja wpatrzony w gdańskie kamienice Po-bielawskie wille szczecińskie kościoły Nie ma w mym umyśle zielonej jemioły Czerwonego serca źrenic nad źrenice Ale obce też są krwawe szubienice Wnętrza więzień w domach skłon śmierci anioły Ja tylko wpatrzony w marzeń proch popioły Keg szpunt kadź słód toń wód błękitne krynice Czemu ma służyć ta ozdoba złamania Czy odwagą swoją zachwycać wpatrzonych Czy śnieg zatrzymywać by nie spadł na głowę By chodzić wysoko nazbyt więc się kłaniam Chociaż i słowami nie zdejmę zasłony I chcę patrzeć w pełni lecz widzę połowę
  20. dwoje tak blisko nowe szczęście na ziemi bramy niebieskie
  21. Czy właściwie? Każdy ocenia przez pryzmat swoich doświadczeń... I ci co będą żyli długo po nas ocenią w kontekście swojej epoki. Dlatego też opinie będą skrajne: nawet dzisiaj żyją ludzie o mentalności średniowiecznej.
  22. z papierosem w ustach wielcy wychodzą na plus a my... giniemy w erotycznych marzeniach. ta fascynująca sztuka prowadzi do samozniszczenia szlachcic z obnoszonym brzuchem nie od dzisiaj przebacza synom marnotrawnym półgębkiem, półwęchem, półuchem. To wcale nie, nie oznacza żeś dla świata niestrawny zwyczajnie nikt nas nie szuka za ścianą pokoju, u mamy, choć wczoraj to właśnie w jej ustach ostatni papieros dogasał
×
×
  • Dodaj nową pozycję...