Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

JaneLski

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez JaneLski

  1. Wybiła północ kiedy już obrazy leniwe i cienie pod stoły schowane, lecz wciąż mnie przeklinają. Godzina i po, ale wciąż słychać wołania, zza okna śpiewają nagie chochoły i mrok okrążają bezwiednie. Upiorny bankiet puchnie od nadmiaru wilgoci, wtem ktoś zmierza, słyszę kroki i znów miną, zaklną. Ciszę... Świst, trzask i huragan w mojej głowie iskrzy. Proszę unikać głosów: mówili per bez tytułu. Nawet bym nie pisał, ale ten ekshibicjonizm; nagie beztwarze, czarne języki... a kiedy to było? Obdarte z szat wspomnienia które tylko pamiętam. (...) Już po czwartej, trzeba iść dokarmić antylopy.
  2. Słowa, co budują nowego... lecz nie tylko słowa. Świergot plastikowych drzew oblanych promieniami pokoju. Dookoła weselisko lalek, a ja tylko kawa, papierosy, wino. Wszystko... Wszystko to jest też miłość i krew, animozje fioletowych głów - spleceni w ferworze pięknych ciał (finezyjnie skłóceni raz po raz). I staje się już, co dopiero przestało być niczym.
  3. Mimochodem czeszę perukę tak świeżą po przebudzeniu. Robię makijaż godny japońskiej gejszy podkreślający zesztywniałe oczy i załzawioną mordę. (Twarz dziecka, zamknięta w próżni biseksualnego sumienia - nie uśmiecha się.) W południe tańczę kankana do odbicia w lazurowej ścianie. Pijąc wino zakochuję się w odzie do przechodzącej nieznajomej. A gdy słońce umknie za horyzont niebiańskiej nieskończoności, okrywam się wypłowiałym płaszczem, owijam szyję krawatem i skaczę by powtórnie utonąć we łzach.
  4. Bardzo Panu dziękuję za komentarz! Odnośnie zestawienia prawda-fakt; fakt w mojej opinii wydaje się być bezsporny, zaś prawda zależy od kryterium przyjęcia danego faktu za prawdę. Trochę na przykładzie słynnego powiedzonka o różnicy między historykiem, a Bogiem... Dziękuję i pozdrawiam, JaneLski
  5. W angielski dzień deszczowy, Po obiedzie bez rozmowy, Dzień jak dzień – sen jak sen; Ktoś kamieniem okno głaszcze, Ktoś pomylił prawdę z faktem, Wokół krew. Po lustracji mordobicia, W szklanym cycku – pośmiewiska, Dzień jak dzień – krew jak krew; Gdzieś zażywam spokój marzeń, Gdzieś zagrywa dźwięk uderzeń, Kret już wbiegł. Patrzy na mnie człek kudłaty, Chce spowiedzi – ach! dogmatyk, Dzień jak dzień – kret jak kret; Na odwyku z myśli własnych, Na ironię, nie z iglastych, Pyta mnie. Nie kontroluj wszystkiego – zacznij żyć! To nie czerwień tylko wolność – trzeba tyć! Dzień jak dzień – krew jak krew; Wnet opuścił me mieszkanie, Wnet więc wróci – wziął na chlanie, A to pech. W angielski dzień jaskrawy, Po szydzeniu na cień własny, Dzień jak dzień – sen jak sen; Ktoś rozpływa się wśród książek, Ktoś powiesił czyjś posążek, Czysty chlew. ----- Jako, iż jest to moja pierwsza publikacja w tym serwisie, chciałbym powitać wszystkich użytkowników. Postaram się być grzeczny. :) To, co powyżej, pisane było z nastawieniem na wykonanie muzyczne. Stare dość, z okresu mojej fascynacji piosenkami Jacka Kaczmarskiego (jak i całego trio). Konstruktywna krytyka mile widziana, choć szczególnie w aspekcie późniejszych publikacji które tak czy inaczej wrzucę. Ocena należy do was. :) Pozdrawiam wszystkich gorąco (bo gorący mamy dzień), JaneLski
×
×
  • Dodaj nową pozycję...