Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Winters Wolf

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Winters Wolf

  1. Chłopcze, nalej mi wina A niech tu przyjdzie dziewczyna Tak szczupła i młoda jak brzozowa kłoda. Jednak, aby była uposażona Jak pastora żona Niech jej oczy będą głębokie jak morze W którym nawet rekin utopić się może. A jej głos ukołysałby wilka Lecz sprawia też, ze dwudziestu mężów zamilka. Jej włosy długie, gładkie i pachnące Niczym kwiaty kwitnące, na Księżycowej Łące. Albo lepiej niech jeszcze nie przychodzi, Bo to tylko rozwiązłości mej dowodzi. Razu jednego, gdy byłem, w Czarnystawie Usłyszałem w karczmie waszych żołnierzy miłe panie. Może was moja wypowiedź strwożyć, Lecz młodzi myślą tylko jak się chędożyć. Piwo piłem, koło lady stałem To też tej rozmowy dokładnie się przysłuchałem. ,,Nieważna wielkość topora, lecz to jak nim machasz.” Powiedział ten, który w herbie miał wachlarz. Istotne, ale również nieważne jak o nim opowiadasz. Gdy jak przychodzi, co, do czego marnie nim władasz. Kiedy na was patrze moje dziewoje, Aż trochę mi żal wyruszać w kolejne boje. Wiedząc ile mogę stracić Zastanawiam się czy do reszty w waszej miłości w waszej miłości się nie zatracić. Choć starannie zbieram wasze chusty, Wybrałbym się w końcu z którąś na pole kapusty. Spłodził nareszcie potomka, Jakiegoś Zygfryda, Siergieja czy Tomka. A wojenny majątek wówczas Nieodstawiony byłby w kątek. Chciałbym, żeby to jedna mi wody nosiła A nie, co dwie noce inna ze mną bawiła. Więc jeśli jest taka, która mogłaby ze mną mieszkać i się położyć. Jestem gotów swój miecz wnet włożyć. Jednak, gdy takiej do końca swych dni nie upoluje. Stanę pod wiatr i chyba się opluje. Jeśli jest tu obecna taka, która nie chce mego serca zbrukać, To proszę do pokoju dziś w nocy trzy razy zapukać.
  2. Idzie Jeżyk w garniturze Dziś przyjęcie w jego dziurze Sprosił wszystkich do mieszkania Robiąc przy tym sporo zamieszania Przyszła sroka, osa, mrówka Miała się pojawić krówka Był też ślimak, towarzystwa dusza Którego dowcip do śmiechu zmusza Gdy już wszyscy się zebrali Jeż zaprosił do swej głównej sali Podziwiali wszyscy ozdoby i portrety Jeden z gości krzyknął nawet:,, O rety!” Wszyscy z jeżem mówić chcieli Bo jedyny w miękkiej spał pościeli Jednak zdarzył się wypadek Na swej igle usiadł przez przypadek Nikt mu nie pomógł, wszyscy się śmiali I czym prędzej z nory pouciekali Jeden tylko ślimak został Oczekiwaniom cierpiącego Jeża sprostał Wyjął igłę, opatrzył ranę Powiedział:,,Przyjacielem twym zostanę” Jak powiedział tak się stało Od tej pory czasu spędzali osobno mało
  3. Nawet, kiedy zdradzimy, będzie nas kochać. Ona nie potrafi oszukać, zwieść- Jest za dobra. Trzymając na jedwabistej uwięzi, Zaprasza stale do siebie, wabi swymi urokami. Jeśli będziemy zasłaniać się innymi, Ona i tak da o sobie znać, Przypomni nam siebie, Sprawi, że będziemy pragnąć jeszcze raz Ją ujrzeć, poczuć. Niektórzy odwrócą wzrok, patrząc na Nią. Ona-najpiękniejsza, lecz nie dla każdego. Wielu Ją kocha, lecz nikt nie rywalizuje, nie walczy o Jej względy. Wszyscy są dla siebie jak bracia. W razie zagrożenia - gotowi oddać życie za Ukochaną. Ich ostatni taniec skończył się upadkiem, zakryty czerwoną płachtą niby kurtyną. Nawet najdoskonalsi tancerze nie mogli być pewni swoich umiejętności. Ale jeśli chociaż jednemu z nich udałoby się triumfalnie wykonać ostatni piruet, Salut dla zmarłych, to wysiłki opłaciłyby się. Gdy zakazano miłości do Niej, niejeden sprzeciwiał się i potajemnie planował, Jakby tu wybawić swą Ukochaną z opałów. Inni stawiali jej pomniki większe, czy z pozoru bez znaczenia. Zawsze spotykały się z cięciem żelaznego kata, który stał nad Nią I chciał powoli pozbawić ją oddechu, A ludzi zastraszyć by o Niej zapomnieli i stłumili płacz, Doniośle rozbrzmiewający blisko Jej więzienia Lecz jeden śmiały mąż, wybrany przez Ukochaną wszystkich, Stanął na czele najszczerszych ulubieńców Pani. Piłsudski- jego wybrała Ojczyzna, aby poprowadził rodaków Naprzeciw przeznaczeniu. Oswobodzić Polskę, wyrwać ze szponów trzech wrogich ptaków, Żerujących na pięknych polach Wybranki! Udało się! Niech biją dzwony! Niech powiewają jej ulubione barwy! Udało się! Biel i czerwień! Udało się! Po 123 latach można odetchnąć z ulgą jej świeżym powietrzem wolności. A Ojczyzna, niczym kapłanka, pobłogosławiła Piłsudskiego i jego pomocnych braci. Uczyniła z niego wzór do naśladowania dla wszystkich swych kochanków. Gdy zasiadła na swej ulubionej ziemi, zauważono, że jest zaniedbana i słaba. Doprowadzenie Jej do stanu świetności uznano za powinność. I my nie zaniedbujmy tego obowiązku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...