Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

IzaakFletzer

Użytkownicy
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez IzaakFletzer

  1. Witam! Jestem nastawiony na bardzo ostrą krytykę i ilości i jakości tekstu. jednak mimo wszystko chciałbym mieć czyiś pogląd na to co zrobiłem. Zapraszam więc do oceniania! Korytarzem wybudowanym przez Boga Zrobionym z liści, gałęzi i konarów W stronę światła jasnego jak słońce Stawiałem krok - i następny - i znów I kiedy ścianę światłości minąłem I zobaczyłem co za nią jest Oczy - szkłem zaszły szybko Wylały powódź tysiąca łez W promieniu miliona metrów żadnego budynku Żadnej drogi i żadnej skazy natury Ludzie nie wymagają dobrego uczynku Nie wpasowują się w zasady żadnej gry Żyją tak jakby tylko cieszyć chcieli Boga Z życzliwością na twarzy podchodząc do siebie Bóg się cieszy a ich nie dotyka żadna trwoga I wszyscy wiedzą, że ich bliscy czekają już w niebie I kiedy ulewa wielka w słońcu wylewa się z błękitnych niebios A ludzie podnoszą wysoko do góry swoje twarze niesamowicie radosne Przychodzi tęcza z kolorami swoimi I rośliny żałują że nie są ludźmi i że nie widzą tego piękna są zazdrosne Z lewej strony widać piękny strumień lustrzany w którym krople mącą Rozbijając odbicie słońca i traw wysokich i tęczy Nagle ktoś do wody strumienia wchodzi i mąci jeszcze bardziej I w podziękowaniu za piękno - modli się - klęczy ... I oczy otwierają się nagle i szeroko Ciemno w izdebce i ciasno Rozglądając się nic nie widzę Czekam aż będzie jasno I kiedy już ranek przychodzi Musiałem wyjść z domu i sprawdzić Czy ludzie w dzisiejszym świecie Potrafili by - jak w mym śnie żyć I tak obserwując krajobraz i ludzi biorących w nim udział Dziwię się wszystkiemu co robią w tej chwili Wszyscy biegali donikąd - nikt nie stał Nikt nie uczestniczył w żadnej idylli Wszędzie było nigdzie i gdzie by się nie udali Ci ludzie Trafiali donikąd i znikąd pochodzili I każdy z nich wie doskonale że tkwią brudzie Bo brud był wszędzie wszak z brudu przybyli I kiedy jednego zaczepiłem powiedział że znalazł takie miejsce W którym jakiś czas temu ani trochę brudu nie znalazł długo Sam był tam lat kilka aż kogoś zaprosił I ten ktoś - jak mówił - skaził to miejsce obłudom Nikt z ludzi tych ani przez chwile nie popatrzył do góry w niebo Nikt nie przystanął nie pytał co u drugiego Nikt nie chciał mieć na twarzy tego deszczu boskiego Nikt nie modlił się jakby ich nie spotykało nic złego ... I wtedy Bóg odezwał się donośnym głosem - Ty widziałeś jak świat wyglądać powinien Sen Twój to świat który dobroci stosem Zasypałem i trwać tak miał długo przy mnie Jednak szatan ingerować począł w moje dzieło Dał Ci powód byś siły swoje tracił bezużytecznie Sprawił by na głowę wszystko runęło Uprzykrzył Ci życie bardzo skutecznie Teraz już nie masz czasu by odmienić los swój czy ich przyszłość Musisz tylko za mną pójść i wierzyć mi nieustannie Nie uronisz łzy jednej choćby nie wiem jaka przykrość Spotkała Cie - bo pamiętaj - zadbam o Ciebie starannie Choćbyś stracił obie nogi i oślepł nagle moje Dziecko To moja wola będzie a Ty nie sprzeciwisz się temu Bo ja - Bóg Twój Wszechmocny mówię Ci Że wszystko dąży ku dobremu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...