Życie jest piekłem.
Niczego w nim dostrzec nie mogę.
Mimo, iż tyle rzeczy rzekłem
wciąż czuję trwogę.
Czuję jakby jakaś pętla
zacisnęła mi się na szyi.
Nie mam warunków istnienia.
Wszystko mi się myli.
Nie mogę rozróżnić już prawdy, ani fałszu.
Nie umiem już rozpoznać dobra ani zła.
Nie potrafię wstrzymać tego rauszu.
Tonę w studni bez dna.
Coraz bardziej się zatracam
mam problemy z rzeczywistością.
Nie wiem już nawet dokąd wracam.
Moje istnienie stało się moją bezsilnością.