james joyce
Użytkownicy-
Postów
8 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez james joyce
-
Samotność jak papieros Perwersyjnie przyjemna Perwersyjnie ciepła Zabija powoli Od środka To kaprys duszy - Nierozsądnej kochanki uśpionych marzeń To romans myśli z bytem Ciała z przestrzenią Samotność to wojowniczka W wiecznej rozgrywce ze stereotypem życia Samotność to anty-stereotyp To jedyne prawdziwe uczucie Którego nikt pojąć nie może Choć każdy w nim trwa
-
zamknięta na oślep zatrzaśnięta tkwię w trwaniu trwam w tkwieniu myślę o niczym nic nie myślę lecz czuję łzę na twym ramieniu ramię twe w mej łzie
-
fantastycznie! nie spodziewałam się, że wiersz, który powstał w ciągu chwili pod wpływem wrażenia, nie przedumany, nie przemyślany, po prostu napisany od ręki, tak jak czułam w danym momencie, wywoła takie zaciekłe dysputy. dziękuję serdecznie...
-
otwiera pokłady podświadomości, wpełza w ledwo istniejącą lukę i drapie, łaskocze i głaszcze. pieści. zadziwiająco niepodobna do siebie rozwijam się jak liść sałaty. i wszystko się zmienia: perspektywa nie jest już tą samą perspektywą, horyzont horyzontalnie nieważny. pełne zaćmienie, całkowite olśnienie. zawirowanie w samej sobie. rytmicznie nierytmiczna szarpię się w takt. i nietaktem byłoby zasnuć się nią niczym kołdrą. nie. to nie letarg, to nie śnienie. to ja na jawie jawię się w zupełnie innej barwie. zapadam się w sobie i pachnę wulkanem, kataklizmem, cyklizmem, niecyklicznym zjawiskiem, co bywa - czasami. i nagle deszcz - nie mokry. o nie. bynajmniej
-
Spacerujesz po mnie jak po mapie A ja wypadam ze stron atlasu I drżę, jak drży ziemia w Chile I wypływam lawą Spod gorących powierzchni atłasu By spalić cię za chwilę
-
jaskółka to człowiek obiektyw to życie wolę być jaskółką niż krukiem - to takie osobiste fanaberie ;)
-
jaskółka raz złapana obiektywem nie uniesie się wyżej nie spadnie piruetem w dół będzie tak wiecznie trwać ze swym wyrokiem kary śmierci w zawieszeniu
-
Stepy Akermańskie w mojej głowie Jaźń rozpływa się, wędruje Czubkiem palca dotykam horyzontu Balast wypada mi z serca, wprost Na wrośnięte w skałę stopy Podążaj! - Woła dziecko Zamknięte w mojej skorupie Szukaj mnie! - Prosi Wyrywam więc z ziemi korzenie I upadam... Przekleństwo ciśnie się na usta Pragnienie wzlotu pęcznieje Ciągnę warkocz horyzontu I wszystko mam na dłoni - Przestrzeń nieograniczoną Pociętą żyłami ścieżek