Widziałem Twe oczy moje kochanie,
słyszałem Twój oddech patrząc na nie,
staliśmy w miłości splotem zachwytu,
nie widząc, nie słysząc świata kolorytu.
My dwoje tam, na złotym kobiercu,
zanurzony cały w Twym najmilszym sercu,
mówiłem Tobie jak wiele znaczysz,
gdy jesteś, co czuje, niech ktoś obaczy...
I zaszumiał z lekka wiatr polskiej jesieni,
podniosłem Cię luba pełen nadziei,
że nasze dusze na wieczność splotem połączone,
zawołałem kocham Cię!, wszystko spełnione.