było to jak piorun.
grzmot, ryk, huk
spozierał na nią, ciut! zbyt łapczywie
lecz nie spodziewał się, ze serce jego
bić nie będzie już chciwie.
i cisza nastała, i szum z uszu znikał
chrzęst krzaczkowej gałęzi roztargnionej,
drzew kroplą z żyły, godnoscią w ziemię wnikał,
i znikał pośród żałości nieuniknionej.
i błądząc po bezdrożu
moknąc w czyimś (pustym) dworzu
niknąc w oka mgnieniu.
Chcąc czy nie chcąc, zapadł w myśli morzu.
a duma jego, honor i łzy,
zastąpiły puste wiosenne bzy.
I tak wygasa już Jego żywot.
lecz wciąż patrzy na nią, lecz
patrzy półżywo.