Zimno mroczno głośno strasznie
W mojej głowie szumy przenikliwe
Rozstrojonych obcych myśli
Odrywają palce od rozsądku, spadam
I nic ponad nicość nie znajdę
Nim sztuczne szczęście nie zamknie tej pustki
By znów zbudzić mnie w innym złym świecie
Ranną rosą po zmierzchu na powiece