Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

konto do usunięcia

Użytkownicy
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez konto do usunięcia

  1. Zaczyna się od nowa -
    sypać czarno-biała droga.
    Biorę na siebie to co zawsze,
    połowę Europy, która jest czerwona,
    połowę mojego życia, którego nie chciałem.

    Powoli zbliżała się wiosna,`
    śnieg nadal nie topniał.
    Wszystko stało się jasne,
    i nic już nie widziałem.

    Nie mam mocy sprawczej,
    by przelać śnieg na papier,
    by uderzyć kogoś cierniem
    i przemalować czerwień.

  2. To jestem ja,
    opisuję rzeczywistość językiem tańczących gołębi,
    leżący na wznak symbol mojej współczesności jest ich grobem, zamkniętym w sobie pokojem.

    Chodzę w koszuli założonej na ramiona,
    przepleciona nićmi sięga do kolan,
    składa się z niewypełnionych kratek formularzy.
    Na nogach mam zalane ołowiem spodnie.

    Jestem tropiącą agendą boga.
    I jeśli mam stać się ojcem swoich potrzeb,
    należy mi się darmowy postój przed oknem z widokiem na niebo.

  3. Jestem melancholijny,
    nie mam swojego życia
    i zajmuje się innym.

    Olbrzymia broda z betonu próbuje mnie wołać,
    nikt nie woła,
    mam schizy.


    Cała osobowość się kłania,
    sól ziemi ginie na zimie,
    starość pariasa
    i most w centrum miasta
    - czekam na jakiś peron,
    który by mnie zabrał,
    rozłożył polówkę pod Edenem.


    To tyle,
    ja umieram,
    ciągnie się rzeczywistość.

  4. Polska A i B
    kłopocze się przestojami pociągu
    i zimową akcją współpracy,
    ludowa praca społeczna
    musi wyjść naprzeciw,
    cokolwiek – jakaś mrówka
    na granty gospodarki i autobusu.


    Nastrój jest po środku
    stołecznych tłumów chłopów,
    rzucona w tą otchłań rzeczywistość
    przetacza się po ich polach,
    ucieka solidarność od wyborów.


    Puste perony,
    z granicami betonowych schodów,
    całe dworce,
    kłaniają się przywódcom wysiedlonych dłoni i palców,
    ja to pieprzę razem z tobą.

  5. Statki nieba lądują na ostatnich piętrach bloków,
    są białe, puszyste, fałszywe,
    nie mają kotwic
    i odlatują.

    Arka Przymierza jest nieco niżej,
    zapieprza po głowach -
    przesuwa się, przegwieżdża -
    prowadzi do kościoła,
    jest ołtarzem na końcu ulicy przy porach.

    Okręt Noego utopił się w asfalcie,
    był zbyt słaby na dziedzińcach,
    rufy stanęły i nie płyną.

    Za linią jedzie ateistyczny autobus,
    pomaga ludziom na benzynę,
    niszczy świadomość,
    dociera do bloków orgazmu.

  6. 54. Z kodeksu karnego
    Historia świata w pigułce antykoncepcyjnej
    przedstawia się osobliwie,
    niepowstałe dzieci krzyczą na schodach katolicyzmu -
    - wśród parafian młodość chyba zmienia religię.

    Reszta zabezpieczeń przed ciążą
    w odrębnej szufladzie
    czeka na odwrót tyłka,
    na zdjęcie spódnicy
    i zgrzyt rozporka.

    Pełne erotyzmu
    naczynia bledną
    po modlitwach.

  7. Helena Trojańska nie była brunetką,
    pewnie blond jej włosów
    gryzł się z niebieską barwą oczu,
    chodziła spartańską ulicą
    i gubiła dźwięki ciszy.

    Helena Trojańska zjadła jabłko z ogrodu Hesperyd
    i końcem czasu zginęła na wojnie
    białą sukienką z lufą róży w ręku.
    Helena Trojańska w nowej Europie
    pewnie byłaby Niemką,
    z czarną torebką granatów pod lewą ręką
    nigdy nie oddałaby się Parysowi,
    prawą machałyby więźniom
    i odbiłaby Tezeusza Ariadnie.

    Ze starożytności do XXI wieku
    pewnie zabrałaby hydrę,
    swoją pomocnicę,
    i drewnianego konia,
    swojego opiekuna.

    Helena Trojańska dziś
    stałaby nocą na ulicy,
    byłaby dziwką,
    sarkastycznie modliłaby się o dzień,
    choć zapomniała
    o Grobie Agamemnona.

  8. Progi ulic nie wychodzą naprzeciw
    bezzębnym autobusom,
    na zielonych niwach wpadają w zakręt
    i na wiadukcie zrzucają okowy
    niewoli czarnego asfaltu,
    ostatni przystanek świeci pustkami.

    Potem jeszcze coś krzyczą,
    bezgłośne pasione tablicami ogłoszeń.

    Progi ulic nie wychodzą z powitaniem,
    cofają swe przytępione biodra i chowają dłonie,
    progi ulic nie występują na głównej scenie,
    tam gdzie unosił się Duch Boży,
    niwy za miastem gubią sukienki.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...