-
Postów
45 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez konto do usunięcia
-
-
Węzły w moim umyśle
Są najlepszymi przyjaciółmi.
Przerzucam puste kartki
Które myślałem, ze zapisałem.
Koniec dnia,
nic się więcej dziś już nie zdarzy
Porośniemy sierścią,
wyrastają nam już kły.0 -
@oscari_valtteri
:)0 -
Tracę drogi do domu.
Wyjścia minęły dni.
Dobiegła zagubiona meta do apokalipsy.
Noc w niebie,
wokół fortecy,
razem z armią Boga.
Żyjemy szybko,
wwierceni w czyjeś oczy -
kiedy mówimy do siebie,
nie widzę własnej twarzy.0 -
Droga dzieli świat na połowy.
Moja jest Golgotą.
A mój dom jest Krzyżem.
Wspinam się na taboret,
by wskoczyć na piętro,
gdzie złapię za nogi Boga.
Jako człowiek jestem czernią i bielą.
I czerwienią.0 -
Dzięki za wszelkie odpowiedzi.
0 -
Jestem kodem DNA na wielkiej liście zbiorczej,
w ostatniej ławce przed sądem,
udaję Hioba przed Bogiem.
Jeżdżę pociągiem,
od piekła do nieba,
jestem gońcem
i psem gończym.
Żyję w miejskiej dżungli zdarzeń.
Wygrałem wojnę,
w nagrodę.0 -
Dzięki za wszelkie uwagi.
0 -
Zaczyna się od nowa -
sypać czarno-biała droga.
Biorę na siebie to co zawsze,
połowę Europy, która jest czerwona,
połowę mojego życia, którego nie chciałem.
Powoli zbliżała się wiosna,`
śnieg nadal nie topniał.
Wszystko stało się jasne,
i nic już nie widziałem.
Nie mam mocy sprawczej,
by przelać śnieg na papier,
by uderzyć kogoś cierniem
i przemalować czerwień.0 -
To jestem ja,
opisuję rzeczywistość językiem tańczących gołębi,
leżący na wznak symbol mojej współczesności jest ich grobem, zamkniętym w sobie pokojem.
Chodzę w koszuli założonej na ramiona,
przepleciona nićmi sięga do kolan,
składa się z niewypełnionych kratek formularzy.
Na nogach mam zalane ołowiem spodnie.
Jestem tropiącą agendą boga.
I jeśli mam stać się ojcem swoich potrzeb,
należy mi się darmowy postój przed oknem z widokiem na niebo.0 -
Jestem melancholijny,
nie mam swojego życia
i zajmuje się innym.
Olbrzymia broda z betonu próbuje mnie wołać,
nikt nie woła,
mam schizy.
Cała osobowość się kłania,
sól ziemi ginie na zimie,
starość pariasa
i most w centrum miasta
- czekam na jakiś peron,
który by mnie zabrał,
rozłożył polówkę pod Edenem.
To tyle,
ja umieram,
ciągnie się rzeczywistość.0 -
Polska A i B
kłopocze się przestojami pociągu
i zimową akcją współpracy,
ludowa praca społeczna
musi wyjść naprzeciw,
cokolwiek – jakaś mrówka
na granty gospodarki i autobusu.
Nastrój jest po środku
stołecznych tłumów chłopów,
rzucona w tą otchłań rzeczywistość
przetacza się po ich polach,
ucieka solidarność od wyborów.
Puste perony,
z granicami betonowych schodów,
całe dworce,
kłaniają się przywódcom wysiedlonych dłoni i palców,
ja to pieprzę razem z tobą.0 -
Statki nieba lądują na ostatnich piętrach bloków,
są białe, puszyste, fałszywe,
nie mają kotwic
i odlatują.
Arka Przymierza jest nieco niżej,
zapieprza po głowach -
przesuwa się, przegwieżdża -
prowadzi do kościoła,
jest ołtarzem na końcu ulicy przy porach.
Okręt Noego utopił się w asfalcie,
był zbyt słaby na dziedzińcach,
rufy stanęły i nie płyną.
Za linią jedzie ateistyczny autobus,
pomaga ludziom na benzynę,
niszczy świadomość,
dociera do bloków orgazmu.0 -
Spleśniałe kiście peronów
uciekają samobieżnie twarzom pociągu,
rzucają mur graniczny
w sad jabłoni,
walizki tłuką się i strajkują,
zrywanie jabłek jest obyczajowością.
Niesfermentowane grono na dworcu
porusza się w jednym kierunku,
kładzie się na torach drabiny pociągu,
wszystko jedzie,
drzewo poznania się trzęsie.0 -
J.S. - lecz się.
0 -
Błogosławieni,
którzy idą ciemną doliną
i boją się tylko progu mety,
i przy głosach złotej klatki
cichoszą niepokorni zamienią eucharystię w wino.
Błogosławieni,
którzy zginą w niezwyciężonej armii,
kawalkadą zmysłów uderzą na miasto
i nigdy nie powstaną.
Nie ważne,
po prostu mnie nie ma,
jestem złudzeniem,
nie istnieję.0 -
54. Z kodeksu karnego
Historia świata w pigułce antykoncepcyjnej
przedstawia się osobliwie,
niepowstałe dzieci krzyczą na schodach katolicyzmu -
- wśród parafian młodość chyba zmienia religię.
Reszta zabezpieczeń przed ciążą
w odrębnej szufladzie
czeka na odwrót tyłka,
na zdjęcie spódnicy
i zgrzyt rozporka.
Pełne erotyzmu
naczynia bledną
po modlitwach.
0 -
Helena Trojańska nie była brunetką,
pewnie blond jej włosów
gryzł się z niebieską barwą oczu,
chodziła spartańską ulicą
i gubiła dźwięki ciszy.
Helena Trojańska zjadła jabłko z ogrodu Hesperyd
i końcem czasu zginęła na wojnie
białą sukienką z lufą róży w ręku.
Helena Trojańska w nowej Europie
pewnie byłaby Niemką,
z czarną torebką granatów pod lewą ręką
nigdy nie oddałaby się Parysowi,
prawą machałyby więźniom
i odbiłaby Tezeusza Ariadnie.
Ze starożytności do XXI wieku
pewnie zabrałaby hydrę,
swoją pomocnicę,
i drewnianego konia,
swojego opiekuna.
Helena Trojańska dziś
stałaby nocą na ulicy,
byłaby dziwką,
sarkastycznie modliłaby się o dzień,
choć zapomniała
o Grobie Agamemnona.
0 -
Pusty obraz pokoju,
pośrodku liść laurowy z ogrodu antyku,
na lewo z XX wieku bestie końca czasu,
z tyłu klucz żurawi z nikąd.
Ludożerstwo arystokracji przez jamy aparatu władzy,
żołądek dzikich hord,
strawieni w jelitach,
wyzuci z obuwia,
na kacu moralnym,
na niwach.0 -
Cytat
Gdybym wydrukował wiersz w zbiorczym tomiku Rzeszowskich Dni Kultury Szkolnej, to też nie zgodziłbym się z H.Lecterem... ;)
Wszystko przed Tobą.0 -
Z H.Lecterem się nie zgadzam, z WiJa tak.
(Wiersz wydrukowany w zbiorczym tomiku Rzeszowskich Dni Kultury Szkolnej)0 -
Progi ulic nie wychodzą naprzeciw
bezzębnym autobusom,
na zielonych niwach wpadają w zakręt
i na wiadukcie zrzucają okowy
niewoli czarnego asfaltu,
ostatni przystanek świeci pustkami.
Potem jeszcze coś krzyczą,
bezgłośne pasione tablicami ogłoszeń.
Progi ulic nie wychodzą z powitaniem,
cofają swe przytępione biodra i chowają dłonie,
progi ulic nie występują na głównej scenie,
tam gdzie unosił się Duch Boży,
niwy za miastem gubią sukienki.0 -
Pastwisko wielkich otchłani XX wieku
w niezmierzonych głębiach
wypełzło na kolejne stulecie,
przysłoniło Baczyńskiego i zabiło terakotową armię cesarzy.
Puste origami jak Sarajewo
po przerwie na sen o wolności
złoży się na wiersz o nieszczęściu,
na ludzi
przy niwach byłych zielonych,
wysuszonych, stłamszonych
bez księcia z wódki, wina, chleba.0 -
Bryczka dwukonna
z zaprzęgniętymi asfaltem i bezpruderyjnością
polami marzeń zmierza ku końcowi drogi,
jaśniejące kolory pożegnają parę koni
i skręcą na lewo ku ostatnim promieniom.
Parskające parą ciała
wysadzą pasażerów na stacji podwórka,
oni odjadą innym pociągiem,
inną drogą,
innym wymiarem,
niewiadomo po co.0 -
Jestem na bardzo tak.
0
Dzienniki.
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
@bazyl_prost
bardziej mi chodziło o wilki.
Ostatnio dużo słuchałem 'Obławy'