Siedział niemiecki owczar dnia pewnego w budzie,
misę opróżniał i myślał o natury cudzie.
Wystawił nos, by kwiat wiśniowy wąchać
Miał tedy ochotę, by z suczką popląsać.
Nazajutrz po śnie twardym i głębokim
wychynął na spacer dostojnym jak król krokiem.
Ledwiewszy uszedł kilka stajów od domu,
gby ujrzał pudelka w obroży: "Nostromo".
Francuska piękność uroczo ogonem miotła,
prawie jak lis, gdy mu kita zmokła.
Zaprosił owczarek pudla na kolację.
Przystała na pomysł: "Kochany, masz rację!"
Wieczorem, gdy tylko gwiazdka pierwsza mrugła
kość najlepszą wyjął, usunął inne truchła.
Bukiet kwiatów wiśniowych pani sprezentował,
skrzętnie sierść uczesał i do budy się schował.
Czekał i czekał aż ze zmęczenia
zasnął zawiedziony po ogryzieniu golenia.
I z tej bajeczki taki morał płynie:
Suka to była, z babami jak w młynie!
Ostatni wers nie ma oczywiście na celu obrażenia płci pięknej. "Suka" tutaj to raczej określenie samiczki psa. ;)