Anioł?....jednoskrzydły w swej niemej niemocy,
Trzepoce skrzydłem nieporadnie, z sercem obumarłym,
I sam - ciągle sam, sam we dnie i w nocy,
Lecz jeszcze nadzieja bom przecie nie zmarłym.
Niech się kto zlituje - do serca przytuli w miłości,
Zapomnieniu się złączy. Szczęśliwych uniesień bratanek…
A moc w przytuleniu i rozkosz, i wiele radości,
Skrzydłami splątani pójdziemy w poranek.
Lecz serce nie słucha, nie słucha mnie wcale…
I choćbym chciał bardzo ,ono niepokorne,
Więc może odpuścić ,pragnąć mniej wytrwale,
Może wtedy dni będą i noce spokojne?
A skrzydło ? Omdlałe czy później posłucha...
I na szczyty marzeń mnie wzniesie pod niebo.
A szybując wraz z drugim wnet pryśnie kostucha.
Jak tu znaleźć lekarstwo? Może jakieś placebo.