Ujrzałem ich ciała splecione w uścisku,
Stopione w skrytych pocałunkach twarze,
Jej pełny uśmiech zatopiony w błysku
oczu, zdających się szeptać jedno słowo:
marzę...
Teraz wiem com stracił trwając tu samotny,
Przykuty do złudzeń i płonnych nadziei,
Czekam, aż błogiej rozkoszy płomień tak ulotny,
Opuści zastygłych miłości złodziei...
Bym sam mógł wyruszyć w odległe krainy,
Gubiąc gdzieś po drodze żałość swą i smutek,
Na skrzydłach dotrzeć do jedynej dziedziny,
Która wnet usunie mych wyrzeczeń skutek.
Wtedy spojrzę z westchnieniem w oblicze tej pary,
Co niegdyś w głuchym sercu budziła namiętność,
I złożę pod głóg biały najcenniejsze dary:
Wieczne przywiązanie, na świat obojętność...