Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

adolf_ii

Użytkownicy
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez adolf_ii

  1. "Pięta Achillesa"

    Furkoczą noce, jakiś mechanizm
    rytuał karze obracać koło
    choć nikt nie powie, dlaczego, po co
    na kształt okręgu jesteśm zdani

    przed końcem bata, słońcem, mamy
    uciekac ciagle biegiem, napędzać
    wielki młyn, mielić, żywić maszynę
    i spychać z trasy tych co nie z dzisiaj

    by dopiec w końcu do własnych pięt
    deptać, zadeptać siebie nawzajem
    i wypaść z życia -- lecz byle gdzie!

    i tylko czasem jakaś kometa
    jakgdyby iskra, tryby się zatrą
    chrząka maszyna, ale nie... pęka

  2. Panie Adolfie
    wie Pan czym się różni

    trzymac w ustach drogaśne cygaro z kuby, a penisa żula?

    niby podobne a jednak

    kiedy czytam Słowackiego cuzje sie jakbym palil cygaro

    niech pan sobie dopowie jak sie cuzje jak czytam to panskie cos

    dowidzenia

  3. TO MUJ ulbuiony wiersz
    czytałem go jusz na blogasik.pl :*****
    TAKIEJ POEZJI CZEBA NA PORTALU
    a nie schamialej w kturej nie wiadomo o co kaman

    DEDYKUJE CI Muj wiersz

    "Uschniety kwiat"

    "Łzami czystej zawiści, pisze w serce wiersze
    czerwienią goszkiego dlatonisty
    zapatruje sie w twoje mruganie duszy
    nie powiedz mi ze to zle
    kiedy jest dobrze

    slonce nie-pamieci pamiecia oswietla
    skrzyzowanie zalu

    bo tylko raz
    nie zakwitlo serce
    kwiatem uniesienia


    :************

  4. Doszedłem do następującego wniosku :P Winnymi wszlekiego zła są POECI! to oni pisząc wiersze przyczyniają się :do obrzydzenia, schamienia i odpoetycznienia świata

    paradosklanie piszac sztuke niszą ją :P i obdzieraja z niej wszytko czyniąc swiat szarym i konsumpcyjnym;P oto dowód ;P

    załóżmy, że za każde ciało tak jak ma energię, tak samo ma "poetyckość" w sobie, w ściśle określonej ilośći :P załóżmy, że hipotetycznie za poetyckość odpowiada mała drobina poetyckości :) w takim razie, za poetyckość odpowiada ilość tej drobiny, a więć funkcja poetyckości to funkcja licznebosci tej drobiny p(n). Postać tej funkcji jest dla nas nie znana, jednakże możemy badać jej nadwyżkę/niedomiar względem otoczenia dp. Jako, że poetyckość zależy *tylko* od n-ilosci hipotetycznej drobiny :) stąd wnioskujemy, że dp jest różniczką zupełną. P(n) jest funkcją stanu i zalżey tylko od parametrów początkowych i koncowych układu :) czyli od wartosci n w danym punkcie :)))

    Ziemia jest w równowadze, jej całkowita Energia=const oraz P=const, w takim razie z punktu widzenia ziemi wszelka dp(1)+dp(2)+...+dp(i)=0. Jeżeli zatem pisze wiersz o poetyckosci załóżmy p, to właśnie o tyle poetyckosci pozbawiam otoczenie, np. pióro ktorym pisze wiersz :)) W takim razie im wiecej piszemy wierszy, tym mniej poezji w rzeczach zwykłych :))) zatem cały świat chamieje i brzydnie im wiecej jest wierszy i dzieł :))) żeby zatem swiat znow był piekny nalezy usunac wszystkich poetow i zniszczyc ich dziela, o ;P

    rzekłem :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

  5. Tylko czy osoba A nie jest ofiarą "sztucznej iluzji". Czy to nie *fałszywe wyobrażenie* jest wyłącznie odpowiedzialne za ten stan rzeczy? pOZATYM: JAKA pewnność ma A że osoba B nie gra na uczuciach, odgrywa rolę dla wlasnego interesu, jakiejs korzysci? (Osoba B lubi wykorzystywać ludzi do wlasnych celow). Osoba C jest sztuczna, od dwoch lat odgrywa nie-swoja role, nie wiadomo w jakim celu - czy zatem sama osoba C postepuje moralnie? Osoba F jest w związku z osoba Z, ale o tym wogole nie mowi, nie chwali sie, jakby ten zwiazek mial byc nie wiadomo czym.

    w tym naprawde mozna ugrzeznac, zakladajac ze jest jeszcze pare osob, ktore tu pominalem...

  6. Załóżmy że mamy osobę A. Osobie A zależy bardzo na osobie B, która jej podpasowala zarówno ze względów fizycznych jak i charakteru (jest niemal jej bliźniakiem idealnie się rozumieją). Osoba B to typowy narcyz i skrajny egocentryk. Lubi bardzo dominować. Jednak poki co wydaje sie, ze zwiazek A-B nie jest podytkowany jakims interesem ktorejs ze stron i ze moze istniec. Teraz dodajmy niezalezna parke C-D. Zadnej z tych osob nie zna B, obydwie zna A. Jedna z nich (np. C) dosc dobrze sie kiedys rozumiala z A, mimo ze bylas troche sztuczna. Natomiast D była dawnym marzeniem A, ale marzeniem, pragnieniem lekko przemilczanym, lekko uspionym (mimo, że znaki ktore dawal D, juz przemilczane czy skryte nie byly, a wrecz bezposrednie i mocno zarysowane, mimo ze caloksztalt taki byc juz nie mogl) I teraz. Osoba D jest niczym tania podrobka przy osobie B. Nie ma az tylu cech ktorych pozada A, wlasciwie to nie jest az tak wartosciowa i jest prawie niczym przy B, ale... ale, w osobie A utwkil pewien stereotpy, pewne wyobrazenie, i owy nieusuwalny *stereotyp tej osoby*, wyobrazenie nie pozwala odejsc od osoby D osobie A, porzucic ta znajomosc, i przejsc do innych. I teraz osoba A dobrze zna srodowisko osoby C i znajomych osoby C. Oosba C jest z osoba D prawie ze z przypadku, kiedys mimo ze zesto sie widzieli, nie znali sie. Osoba A nagle podsyca dawna znajomosc z C, niezbyt mocno, ale wystarczajaco by mozliwie jak najmocniej ucementowac znajomosc A-C, ktora jak nie trudno sie domyslic ma sluzyc maksymalnemu zblizeniu do osoby D... Osobie A wogole nie zalezy na C...

    Sytuacja nie hipotetyczna, sytuacja prawdziwa. Czy osoba A ma prawo tak wykorzystac osobe C? czy takie granie emocjami jest moralne? czy osoba A ma prawo tak sie zachowywac patrzac z perpektywy jej znajomosci z B. c ZY sila *stereoptypu, wyobrazenie, iluzji* jest w stanie zniszcyzc, zagiac rzeczywistosc?

    :D macie telenowele i teraz radzcie, i tak jest maksymalnie uporszczona, bo jest jeszcze pare osob, ktore jeszcze komplikuja sytuacje ;/ (Zadanie dla ekstremistow, dodjamy do tego osobe F, do ktorej pozostal sentyment osobie A. Osoba A podtrzymuje znajmosc, jezdzi do krk z wawy w mysl jeszcze innego wyobrazenia)... radzcie bo w tym sie mozna pogubic... ;/


  7. „Rosłaś dla nas pięknym tulipanem
    Aż wstąpił grad w progi ogrodu…
    Nad kolumnady kwiatów roztrzaskane
    Wiatr cię poderwał i zaniósł Bogu

    Nad zniweczone altany i ławki
    W magicznym pół-śnie, tragicznym transie
    Zakwitałaś wyżej a bliżej prawdy
    Okwiat otworzył - Bóg , powiedział stań się!

    I oto ogród cały w nocnym niebie
    I przygaszone klomby grudką ziemi
    I jasna gwiazda, zapatrzona w ciebie

    „ Ach nie martw się, odrośnie to kiedyś…
    I znów przejdziemy tymi alejami
    w woni tulipanów Naszej Pierwszej Damy…"



    Pani nie przystoi stroić się, ubierać
    w czarno-białe zdjęcia. Przecież pamiętamy
    Była Pani barwna. Taka ciepła. Nieraz
    Porównana z kwiatem. To kwiat Pierwszej Damy.

    I oto Pani wraca! W trumnie, jak kwiat w kloszu
    Co lęka się mrozu – lecz sam ciepło tworzy
    Wywabia z ust kolor: uśmiech, u tych osób
    Co skute są smutkiem. Ach, tyle tej mocy

    W milczącym orszaku przemierza stolicę
    A tysiące ludzi wita ją i żegna
    Deszczem tulipanów . W każdym Panią widzę!

    A oto i Pałac! Nasza Pierwsza Damo
    Wejdź do niego! Zaśnij ! Śnij u boku męża,
    ciało proszę odstaw, oddaj tulipanom!
  8. dobry teskt, fajnie si eczyta, płynnie leci :)
    co ciekawe txt z podtesktem humorystycznym i ironicznym ,ale co cieakwe
    czytałem go dzisiaj całkowicie w złym, tragicznym humorze i zbarzmiał jakoś tak strasznie mocno a tu mnie zatkało

    "w orgię skamieniałości
    serc i na przekór wszystkiemu"

    dobry teskt i taki prawdziwy,

    pozdrawiam :)



  9. Rosłaś dla nas pięknym tulipanem
    Aż wstąpił grad w progi ogrodu...
    Nad kolumnady kwiatów roztrzaskane
    Wiatr cię poderwał i zaniósł Bogu

    Nad zniweczone altany i ławki
    W magicznym pół-śnie, tragicznym transie
    Zakwitałaś wyżej a bliżej prawdy
    Okwiat otworzył - Bóg. Powiedział stań się!

    I oto ogród cały w nocnym niebie
    I przygaszone klomby grudką ziemi
    I jasna gwiazda, zapatrzona w ciebie

    " Ach nie martw się, odrośnie to kiedyś"
    I znów przejdziemy tymi alejami
    w woni tulipanów Naszej Pierwszej Damy..."

  10. Dziś Panie Prezydencie, znów jest Pan w tej Polsce
    tej Polsce, co się wstydzi, swojej polskiej twarzy
    w tej, co tylko słucha zagranicznych ocen
    boi się być sobą i boi się marzyć.

    Dziś Panie Prezydencie jedzie Pan powoli
    Ale jakoś dumniej, jakoś patetyczniej
    Oto biały Pałac zbladł i ledwo stoi
    Cały płacze, patrzcie ! To łzy są, to znicze

    Dziś Panie Prezydencie ostatnie orędzie.
    Jakieś dziwnie ciche, nie ma słów. jest kropka
    Placu Piłsudskiego. i w niej my, jej wnętrze

    Dziś Panie Prezydencie: to dziś, dzień, po prostu -
    Pan jest już w pałacu. Dzień, jak co dzień. Chociaż
    Jakoś róż jest więcej, i więcej patosu,

  11. Próbuje pod niebem nieba nie rozumieć
    Pewien kwiat. Dzień w dzień pod nim ślęczy
    By każdą myśl zepchnąć. Tak tworzy się strumień -
    Korzeni. To jedna z pajęczyn

    Na której pułapkę wpada obraz świata
    Sproszkowany w piasek. Niewidoczny z zewnątrz
    To on wszystko trzyma, na miejscu. by prawda
    Była mniej widoczna. Ale kiedy zwiędną

    Wiosny. Z rurek łodyg wyleje się barwa
    Tylko grudka gliny przetłumaczy niebo
    Szaro-czarna plama, wspaniała, lecz martwa
    I wszyscy tak samo: choć nie byli - będą

    Jest taki kwiat, co pod niebem ślęczy
    Jest taki nóż, który trafia celnie
    Ale tylko w plecy.

  12. (dla A....)

    Drzewa jakby maszty. Oto statki płyną
    Rozszumiało się morze zielonych łopianów
    Rozczytały się książki, ale każda inną
    Baśnią, cicho szepcząc w tą zieleń się zanurz.

    Przemilcz te imperia, które przeminęły
    Przemilcz każdy płomień, który spalił miasto
    Nie patrz już na groby: małże, których perły
    Mają bladość ludzką. W sobie. Jej aż nadto.

    Ale popatrz w niebo, wiersz się nie-dopisał
    Nie ma gwiazd, księżyca, i nie ma poety
    Który się zagubił znów we własnych myślach

    Ale jest ten łopian, to morze, te statki
    Fregata kamieni, i ty, ja... zwiędły
    Świat, który przekwitnął, na moment przed nami...

  13. (dlA A...)

    Posłuchaj tych szumów, wiatr przecież nie kłamie
    Pod tobą się wzdryga ocean łopianu
    gdzie świat jeszcze nie wszedł, tam my ramię w ramię
    idziemy. Patrz na mnie; i w zieleń się zanurz.

    Ten świat choć bezwzględny, maleńką ma względność
    ze względu na czas, ze względu na miejsce
    choć nas tak niewiele, to tu od nas pełno
    a wiatr liśćmi szumiąc powtarza: najwięcej

    To przecież nie minie gdy oczy otworzysz
    To przecież nie minie - aż nie zaistnieje
    Po liściach łopianu do serc naszych wkroczy.

    I sam już nie wierzysz, że w to nie wierzyłeś
    Uwierzysz gdy zimą ten łopian zsiwieje -
    I w kości wiatr zagra, o świat, naszym pyłem...

  14. Ach popatrz do góry: to niebo w noc więdnie
    a światło wysycha na ustach zieleni
    ty ciągle wierzyłeś, że jesteś bezwględnie
    aż kwiat cię w milczeniu na liść swój przemieni

    Nic nie ma! Śpij ciszej, aż w gwiazdach się spełnisz
    bo mylą cię kwiaty, co mylą się wkoło
    gdy wreszcie sie staniesz powieką jesieni
    świat zamkniesz na wieki, łzą - liściem, jak złoto.

    Ty jeden wierzyłeś, że wszystko ma oczy
    widownia choć głucha, wyczuwa twój ból
    i w nocy ołowium jak rylcem, Bóg kroczy
    poprawia scenariusz. Reżyser. Pan ról.

    Dziś wiesz nie istniejesz, nie jesteś bezwzględnie
    Śmierć-życie. Dwa słowa... Używaj zamiennie...

  15. Spokojni bądźcie śniący piaskiem ludzie
    Gdy sny się wasze sypią nam przez palce
    Bo wy mijając w tym przesypywaniu
    Jesteście z każdą chwilą jeszcze bardziej

    Niż my rzeczywiści, namacalni, dłużsi
    W swym przeżywaniu nie swojego świata
    Bo odczuwacie choć nikt z was nie musi.
    tysiącem kwiatów otwieracie oczy

    lecz nie idziecie nigdy o krok głębiej
    bo tam się wszyscy trzymacie za dłonie
    nić zmartwychwstania, co się sama przędzie

    i rośnie w słowo, co mówi nie o niej
    ale przeprasza za to, że tak wcześnie
    ślad stóp schowała w dziurawe kieszenie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...