Wrzawa wrzask
Wszawa warszawa
Nóg i kół
Kul u nóg
Setki, tysiące
O bruk
Stuk puk
Pod ziemią
Pociąg
Niby zwierz
Pożera nas
By wypluć gdzieś
Auto-bluzg, z ust
Gdy potrąci
Nas
Wyrostek
Tumor, na mózg
Samochód – samstój
Korek, nie mój!
Klakson!...
Mniejsza z tym
Z auta widzisz
Tylko mój tył!
O co chodzi?!
Co z tego wynika?!
Nietzschego się nie spodziewaj
Z takiego ot, wierszyka.