Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wiktor Hammar

Użytkownicy
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Wiktor Hammar

  1. Ach, nie prościutki, ale ten lekki infantylizm nadaje mu właściwie sensu. Taka poezja ma wielką przyszłość :) Pozdrawiam
  2. Widziałem czyjeś życie Obrazy wyryte dłutem w czarnej bryle węgla Dwoje ludzi jak jeden mąż przy stole Pomiędzy nimi jak kwiaty we wiankach Siedziały bezzębne dzieci które językami Wierciły egzystujące już przerwy Siedzieli przy stole i jedli Na kolację była miłość Później widziałem to samo życie Obraz wyryty tym razem w drewnie Dwoje ludzi naprzeciw siebie Pomiędzy ślepa kobieta i dzieci Jak wianek weselny Gdzie padnie tam złapią Na końcu obraz z życia mężczyzny Obraz narysowany palcem na wodzie Dwoje ludzi splecionych jak wianki Żadnych dzieci pomiędzy nimi Żadnych kwiatów w ich splotach Siedzieli leżeli klęczeli stali i jedli Na kolację była -miłość Która pachniała jak Bez-
  3. A ja znalazłem synestezję nawet, a może to nadinterpretacja... Może to stąd, że czytając Twój wiersz widzę całą przestrzeń liryczną. Podoba mi się, żadnych zbędnych udziwnień, prosto z mostu, choć pod ładną metaforą wróbla mówisz o ludzkim życiu (jak przypuszczam). Tak trochę pachnie tu samotnością. Pozdrawiam.
  4. I to słowotwórstwo nadaje tu tego dodatkowego smaczku :) pozatrwonię... bardzo ciekawy poetyzm. Jakby trwonienie było poza pamięcią. Taka moja interpretacja. Pozdrawiam.
  5. Nie szkodzi, każde pytanie dobre ;) Jeśli chodzi o to jak przekładam sztukę na miłość... Troszczyć się należy, po prostu, a jeśli ta troska daje mojej ukochanej bezpieczeństwo, a wzniosłość i delikatność szczęście - jest to najlepszy dowód, że podobnie jak w pisanie, wkładam w nią całe swoje serce, więc można i tak powiedzieć, że kocham i troszczę się najmocniej jak umiem. Pozdrawiam :)
  6. Wejdź poeto znużony na szczyt Panteonu Wejdź znużony życiem zmęczony tchnieniem Ty który uważasz że życie jest prochem Ubliżasz samemu sobie ubliżasz światu Zatopiłeś okręty pod jasnymi banderami W nieobjętych umysłem ognistych oceanach Zapomnienie ich matką matka jest z nami Zwycięstwo nie przyjdzie z pierwszym powiewem Ono jak erozja nadejdzie z latami Bóg nie wytyczył nikomu dróg Sam musisz pojąć w gładkie dłonie narzędzie I ryć drogę w wosku aż do gromnic świateł Żebyś mógł ujrzeć jak gaśnie twe słońce A inne zapłonie nad nowym światem
  7. Wejdź poeto znużony na szczyt Panteonu, Wejdź znużony życiem, zmęczony tchnieniem - Ty, który uważasz, że życie jest prochem, Ubliżasz samemu sobie – ubliżasz światu. Zatopiłeś okręty pod jasnymi banderami W nieobjętych umysłem ognistych oceanach. Zapomnienie ich matką – matka jest z nami. Zwycięstwo nie przyjdzie z pierwszym powiewem, Ono jak erozja – nadejdzie z latami. Bóg nie wytyczył nikomu dróg. Sam musisz pojąć w gładkie dłonie narzędzie I ryć drogę w wosku aż do gromnic świateł Żebyś mógł ujrzeć jak gaśnie twe słońce A inne zapłonie nad nowym światem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...