Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Carat

Użytkownicy
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Carat

  1. Była jak końcówka czerwca, ciepło wieczornego asfaltu, zapach startych rowerowych kół. Porywanie kanapek ze stołu, wyciąganie żwirku z rąk. Jak jedyny w okolicy kiosk. I wszystkie Kaczory Donaldy w nim. I wszystkie zabawki w nich. I worek naskładanych drobnych, żeby kupić chociaż jedną. I własnie najbardziej była nią, wcale nie idealną, ale najlepszą.
  2. czy strata może być aż tak przyjemna nie wiem dobrze wcale nie było a teraz niewiele znośniej lepiej co to w ogólę kurwa znaczy że dobrego jest więcej że jak złego wiecej tracę to lepiej nie wiem że może i czcionka wciąż ta sama ale czytać łatwiej a może jak kolana są twardsze ale nie od upadania tylko klęczenia to lepiej a może droga nie ma znaczenia i to to samo gówno bez scenraiusza hollywoodu ale i bez choć jednego cudu z tych do dokonania nie wiem póki co flegmą trzeźwości przełykam dosknoałość stabilości
  3. odbicie światła na rozchodzonej podłodze którego glans jest już sędziwością zmęczony przefiltrowany przez mleczność oprawy pokazuje trakt z brudu rozmazanego mopem znów wchodzę na ten szlak jego sprzeczności czuję jak zawodzi swoją pokrętnością z drugiej strony rozgrzesza poufnością trwa tournée starzenia się podczas młodości
  4. pisane połamanymi paznokciami znaczeń roztartych pieprzoty zwiastują nieuchronny splin co wpada z wolna w spin i wiruje pustką miedzy słowami zaczyna brakować kontekstu do określenia sensu coś w tym jednak jest istotne może zwyczajnie choć zima to nie robi się chłodniej?
  5. Biorę ust twoich łyk gazowany daję się rozlać strumieniowi między wargami potem podrażnić policzki aż sztywnie rozbije się za zębami przełykam żeby złapać powietrze choć jest mi ono teraz najmniej potrzebne teraz mogę iść w bursztyny twojej pustyni zwilżonymi ustami lekko chwiejnymi łamliwymi krokami szurającymi po ciele wchodzić w głąb bezdroży z zaufaniem szukając oazy a gdy zwycięży zmęczenie pragniemiem odnaleść ją poczekać by sił resztką wyczekiwany zapikować w wodę otulić się jej bąbelkami nasycić nasyceniem
  6. @Piotr_Czechowski W takim wypadku. Wykonanie, jak już wspomniałem, dobre i głoś przyjemny ^^
  7. Pierwsze o wierszu, bo to w końcu forum o poezji: Całość przeładowana nabrzmiałą poezją. Nie te czasy. Teraz to wygląda śmiesznie. Wiersz nie ma nic do powiedzenia poza "tęsknię, było fajnie". Z tym, że jest to obtoczone sporą ilością panierki w postaci frazesów(niczym kotlet w podrzędnej stołówce). Na siłę mogę się dopatrzeć jeszcze informacji, że ktoś umarł i lubił chodzić po górach... Ale co w związku z tym? Fragment "Kto tak zaśpiewa by z oczu spłynęły łzy" najlepiej ujawnia nieporadną rytmizację(w tym jak śpiewasz oczywiście) Składnia. Niby może być, niby nie boli aż tak. Jednak jest niedosyt. Nadaję strasznie zdziadziały ton pseudopoetycki. O mój Boże interpunkcja! Muzycznie Ten jak mniemam keyboard z dźwiękiem stu tysięcy syntezatorów zupełnie niepotrzebny i nadaję tylko disco charakter. Echo to całkowita masakra. Podsumowując Wyszło dość komiczne połączenie zbyt dumnej poezji z efektami ballad disco lat 70'. Ehhhh, a teraz na pocieszenie(o ile w ogóle to jeszcze czytasz) Głos jest bardzo dobry, ładny, spokojny. Gitarka też fajnie brzdąka Wiersz też nie najgorszy - jeśli chcesz utrzymać taką stylizację. Nie hejtuję, staram się pomóc. Chyba zresztą po to wstawiłeś na to forum. Radzę odrzucić wszystkie ozdobniki i muzyczne i literackie. Napisz coś zwykłego, już nawet rymować nie musisz. Ale coś co byś powiedział komuś w cztery oczy i ten ktoś nie wziąłby Cię za wariata z innej epoki.
  8. klasycznie na parapecie patrzysz gdzieś przed siebie widzę w twoich oczach taniec zdominujemy poliandrie potrzebujemy niepokoju więc się stąd wygadujemy idziemy w dziko spędzone chwile razem w myślach ...i na tym pozostanie
  9. Haha, liczyłem na wojenną zadumę, a tu taki psikus :D Ekstra!
  10. @WiJa Dzięki za przeczytanie :) No cóż, na mnie upał tak działa, że się kombinować chcę :D
  11. @Waldemar_Talar_Talar Śmieszna ta kolej rzeczy w życiu. Z drugiej strony każdy okres ma swoje uroki ^^ + chyba małe przeoczenie :) "pokazują jak mu jak żyć"
  12. @Stary_Kredens Świetne - chyba każdy z nas ma w sobie to ciche, durne i ufne... :)
  13. Temperatura lata wypełnia metraż ta sama piosenka wciąż się zapętla już jej - masz dość braku bliskości nie wiem sam kiedy to się stało całe to szukanie siebie przestało mieć - znaczenie mają już tylko nadzieje że nigdy się nie zestarzejemy, nie pójdziemy na kompromis nigdzie nie - zacumujemy w sobie eros bo za długo nie byliśmy sobą teraz czas wykazać się odwagą przestać - żałować braku bliskości
  14. Zmęczenie podmiotu i jego nadzieją, daję się tak odczuć, że aż trzymam za niego kciuki ^^
  15. taka natura dualizmu
  16. to ta wolność w wódce i kreskach w łatwych kobietach i łatwiejszych mężczyznach w pomarańczowym żarze i szarym dymie kolorowych tabletkach i urwanym filmie wolność która żyje już własnym życiem i z partyzanta staję się dyktatorem której sam dałem władzę i nie żałuję tylko głupio teraz się przyznać, gdy widzę że więcej mam jej jednak w przymusie w tym jak mi niewygodnie, gdy śpisz na mnie gdy rano przed lustrem krawat wiążę i że coraz łatwiej mi przyznać, że się boję
  17. @Waldemar_Talar_Talar @WiJa @e-m-e-m @Stary-Kredens Dziękuję za tak pozytywne opinie. Cieszę się, że się podobało. Do poczytania! :)
  18. Treść, wiadomo :) ale za sylabizację, układ który pięknie płynie, gratuluję.
  19. Do pomyślenia; podoba mi się :)
  20. Wstaję, bo już słońce zaszło Idę na balkon z lufką Leję z z niego Licząc, że ktoś obdarzy mnie uwagą Zdegustuję się Biorę oddech Taki przecież nie wrócę Zaciskam szczękę Chuj im do mojego szczęścia I mi też chuj do ichszego A jednak nie potrafię Najgorsze, że jej też to dałem Miękkie zęby Ściemniające się obrazy I pierdoloną tachykardię Której już się nawet nie boję
  21. Oklepywanie oklepanego... O klapa!
  22. @WiJa Dzięki :) Czasem trzeba trochę odpuścić, bo mam wrażenie, że za dużo ostatnio u mnie patosu.
  23. @WiJa Właśnie ten wiersz ma obrazować, że podmiot liryczny nie jest w stanie zmienić niektórych spraw. Chodziło mi tu np. o religię, pochodzenie, orientację etc. "Mogę być kim zechcę, tylko nie samym sobą" Z tego powodu jest to żal do całego świata, ale może nieudolnie to zobrazowałem - zdarza się :)
  24. kochałem raz kaśkę co i wdzięczna i wdzięki miała teraz co dzień nim zasnę odmawiam zdrowaśkę by ja dosięgła boża kara pamiętnej wrześniowej nocy po krwistej nalewce co smak i wysokie procenty zawdzięcza mej ciotce (a dokładnie jej układowi szczęki co nią własnogębnie zacier żuje) kaśka oniemiała gdy sporo nad abażurem jej świnka morska przeleciała. ni to umyśle było ni społecznie szkodliwe A teraz się wstydzić muszę kryje się w cieniu w kapturze chodzę na wigilii posadzili mnie pod stołem bogom już nigdy nie zaimponuję bo chodzić muszę z wygolonym łbem... najgorsze, że ciotka nie daje już nalewki... . . nigdy nie kochaj fryzjerki!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...