
gamini1
Użytkownicy-
Postów
127 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez gamini1
-
Poukładani jak sardynki w cieplutkiej glinie co tuli demokratycznie sprawiedliwie rozdzieleni robakom z dala od tego cyrku zagrzebani płytko złoszczą się pierwszego listopada
-
w naszych ogrodach bywają mury punkty do wyznaczania granic kiedy te zarosną złote marmurowe wysokie mój jest niski z gliny I słomy nie spłonie drewnem nie zziębi marmurem I złotem i tak łatwo chłonie łzy
-
No chyba coś się nie wpisało a ja pobiegłem dalej. Miało być -Masz rację Lubię Ciebie Para
-
moje słowa czytasz wspak z żalem bo nie gwarantuję pewności znaczeń od momentu i dna w butelce jestem pusty brakuje mi ciepła sens słowa boli w gniewie to wszystko on ojciec syn i duch święty
-
a po mnie kurz gipsowy kurz i płatki róż suszonych róż i tylko mysz szmergnie śród cisz
-
umarły zdeptany na rogatkach Pampeluny nie umiem krzyczą w skorupie przymusy nakazy pęta jak żyć cisza głupie pytanie
-
Radość z nieposiadania i z tęsknoty. To nasze paliwo. Miłego...
-
Podoba mi się- też nie czytałem jeszcze takiego wiersza. Miłego...
-
mówisz często -jesteś moim bogiem- i otwierasz przede mną zdroje karmisz manną a ja napełniam objadam obżeram się bezczelnie jak nigdy jesteś moim bogiem
-
"Nade mną" jest równie interesujące jak: "pode mną". Pozdrawiam.
-
Mży. Stoję na płocie, betonowej twierdzy. Środkiem ulicy Wiejskiej truchta biały koń, przynaglany batem przez wczorajszego Mleczarza. Mleczny, resorowany, poniemiecki wóz dzwoni szarymi bańkami. Rozchlapuje kałuże. Koń cały w kłębach pary. Piękny. Po każdym razie bata prycha ogniście. Nie godzi się na bat. Schodzę na chwilę. Zaraz pora „gęśowa”. Atakują jak wielkie syczące smoki. Uciekam na płot albo na schody. Potem zeskakuję i szybko wyrywam malutkie dęby. Przesadzam. Podobno nie wyrosną w cieniu rodzica. Zakopuję je w piwnicy aby zimą miały ciepło. Krzyczące gęsi rozpędza czasem Bobik. Jest odważny jak Wiktor. Wiktor to mój starszy brat. Jest dla mnie bardzo ważny. Jestem z niego dumny. Nikogo się nie boi. Nie wie tylko dlaczego moje dęby nie rosną. Kiedyś będę nim. Boi się tylko konia. A może będę koniem. Koń nie boi się nikogo. No może tylko Woźnicy. Ale Ten boi się Bobika. Wiktor będzie pastuszkiem. To może ja zostanę Bobikiem. Pomogę Pastuszkowi.
-
w stadzie osłów gadów i jeleni one to łanie
-
Bardzomisiępodoba Przeczytałem z przyjemnością. Dreszcze.
-
Nie kładź się nie dzwoń- ale podpadł. Podoba się ale i żal bidaki. Pozdrawiam.
-
Nie kładź się we mnie
gamini1 odpowiedział(a) na Anna_Para utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ja tam jestem prostak- kojarzy mi się inaczej. Wy kobiety zawsze tak na opak. B. obrazowe - podoba mi się. Pozdrawiam... -
jesień idziemy na kasztany bo kasztany to many niesiemy je do punktu skupu na włosach masz brunatne liście a pieniądz leci łupu cupu brzę-czyście prześliczne dźwięczące krążki wiadomo to są pieniążki a dziś tamte chwile motyle
-
Pozdrawiam kochane Dziewczyny. Miłego...
-
Dzięki Aniu- Trabant też był malutki:-)
-
oto ja cały z mięsa reszta należy do ciebie
-
Dziękuję serdecznie za odwiedziny. Napisałbym więcej ale nie potrafię Miłego
-
Dziękuję Aniu serdecznie
-
Dzięki I pozdrawiam
-
Dzięki Magdaleno- Pozdrawiam
-
Dzięki Marku za odwiedziny i opinię.
-
po sprzedawcy trójcy świętej i akwizytorach jehowy przyszłaś do mnie ty ze swoją rozpustą i tylko bóg patrzy z nieba i syczy gniewnie że ciebie przyjąłem ostatnią