Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Robin Son

Użytkownicy
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Robin Son

  1. Janek Kochanowski mowi: oddaj mi drzewo, moja lipa. No i kto ma wieksze prawo do lipy? Gruszki moga na wierzbie. Czy wilcze jagody moga na lipie? Tyle merytorycznych decyzji, a ja biedny czytelnik na rozdrozu. Ale bezwstydnie zglaszam akces do zagladania niebu pod sukienke (ile za to mozna dostac lat?) :))
  2. To ja jeszcze raz, bo wydaje mi sie, ze wiersz ma potencjal. Villanella jest forma kunsztowna, pisze sie ja tak jakby bylo to zaplatanie warkocza. Jest trudna, bo ogranicza i wymaga jednoczesnie lekkosci i regularnosci. To tak jakby nosic kaftan bezpieczenstwa z gracja. Tego czesto brakuje w Pani wierszu. Akcenty, liczba sylab, sredniowka czesto szwankuja. Rymy tez raz lepsze raz gorsze. Doceniam odwage, wytykam, bez zlosliwosci, liczne niedociagniecia, ktore przy takiej formie widac jak na dloni. Komentarz nicka Wiji pozytywny, ale raczej sam sobie przeczacy--no bo jak, jest gorzej i dlatego jest lepiej? Dziwna logika. A krakowskie wzorce, ktore przywoluje, z dawnej grupy poetyckiej Tylicz, juz w momencie ich debiutu (ok. 1973-74) byly epigonskie wzgledem Harasymowicza co do jakosci ktorego tez mozna sie przyczepiac. Mysle, ze warto nad tym wierszem popracowac.
  3. Oj, Honey, bardzo nieudolna villanella, trzeba bylo dospac!
  4. Mam pytanie, ile tu Macieja a ile Herberta?
  5. Piszesz swoje wiersze, na przekor modom. Nie wszystkim to sie musi podobac, ale zawsze jest pieknie w warstwie jezykowej, trafiaja sie soczyste metafory. Ja czytam z przyjemnoscia.
  6. Jacku, czuje sie poniekad inspiratorem tego wiersza, oczywoscie twoja wiedza grzybow i innych lesnych i lakowych mordercow jest znacznie bogatsza od mojej, Ja, sromotnik, lubie takie wiersze.
  7. RG--nie, nie chodzi o to, ze pisanie o zmarlych jest tabu. Nie jest. Chodzi o to, ze pisanie o Sylvii Plath stalo sie bardzo popularne, obsesyjne niemal, dla wielu poetek. Tak jakby w tym wlasnie byla jakas nobilitacja. Twoj wiersz nie jest zly, o czym wspomnialem, ale jest jednym wsrod wielu podobnych wierszy (dlatego wlasnie, ze jest to przewalkowany temat). Jesli chcesz, moge poszukac odnosnikow do wielu poprzednikow. Sa co prawda gorsze inspiracje, ale bywaja tez lepsze, mniej zuzyte. Ot tyle. Pozdrawiam
  8. RG--stylowo jak Sylvia, obszernie jak Ted, warsztatowo sprawny, ale wiesz, troche jak odgrzewane kluchy; ja osobiscie (i dlatego nie ma to wiekszego znaczenia) pozwolilbym Sylvi odpoczywac.
  9. Leszku, zadalem sobie troche trudu by znalezc informacje o przelotach zurawi. Otoz, leca kluczem wszystkie w ta sama strone. To wlasnie ta niezgodnosc troche mi tutaj zgrzyta. Pozdrawiam
  10. No i Sfinksie dostales kopa. Takie cos musi sie predzej czy pozniej przydarzyc kazdemu piszacemu. Wazne by z tego wyciagnac lekcje, ale jednoczesnie nie stac sie cynikiem. Tym razem, niestety, zgadzam sie z duza czescia krytyki. Lirycznosc nie jest sama w sobie zaleta jesli w jakis sposob nie zaskakuje. Pozdrawiam.
  11. Drogi Lekterze, wiersz swietny, ktory od poczatku wie gdzie skonczy, jest swiadom tego, ze walnie czytelnika obuchem w leb. Nie zrozum tego zle, ale to takze jego wada (och, gdyby wszystkie wiersze tutaj mialy takie wady), a mianowicie, ze mowienie o tragicznej smierci staje sie poniekad taka artystyczna spekulacja, podszyta glebokimi emocjami, ale skalkulowana. Byc moze wszelka dobra poezja o stratach, o smierci, jest winna tego samego grzechu. Na koniec, sprawia mi przyjemnosc, ze to moj plus wprowadzi go do wierszy polecanych.
  12. Podmiot liryczny jest szczesciarzem, poznal ludzi w miare kompletnych, mieli rece, nogi i nawet usta. Psia kosc, mnie sie to zdarza kazdego dnia, ale do tej pory nie doszlo do mnie jakie to wyjatkowe. Mozna tez powiedziec, ze nie ma w tym tekscie ciekawej mysli, ze mysl tak pusta, ze nie pomoga usta, i zapytac gdzie ten wiersz ma rece i nogi. Z ciekawoscia przeczytam nastepny. Ja nie plusuje i nie minusuje. Wyjatkowo, gdy cos zauroczy, nagradzam plusem. Tutaj pozostawiam jedynie komentarz, to wazniejsze chyba od buchalterii. Pozdrawiam.
  13. W trzeciej zwrotce sa dwa bledy jezykowe, niestety
  14. A ja mysle sobie tak, i z gory przepraszam, to jest wiersz bardzo sprawny jezykowo, och, jak poetycznie tu jest, ale gdyby sie konsekwentnie zastanowic nad znaczeniem tej metaforyki, wychodzi troche belkotliwie, dla mnie przynajmniej, za co jeszcze raz przepraszam. deszcz, ktory nie spadnie nie jest deszczem aplauz gawiedzi--jakze to pompatyczne itd, itp., choc byc moze jest to wiersz o pokazie sztucznych ogni, kto wie.
  15. Panie Waldemarze, ja moge byc anomalia, ale ludzkie twarze wzruszaja mnie duzo bardziej od tych wyrzezbionych. Dlatego pewnie wiersz na mnie nie dziala jak powinien.
  16. ukryte za źrenicami doły w których zastawiamy pułapki na piękno przykrywamy je wieczorem ściółką powiek chrustem rzęs aby rano powtórzyć rytuał otwierania świata mrużenia na dwoje łakniemy zdobyczy chcemy oczy nakarmić pożerać blask wzrokiem na próżno łypać nie dane nam wybierać co wpadnie do oka musi pomieścić muszki belki mydliny katarakty krokodyle łzy czasem sięga za daleko rzuca się od rosołu do cyklonu wychodzi z orbit jeśli usidli potwora nie spuszczaj go z oka trzymaj go na muszce strzelaj nim zajdzie mgłą
  17. krotko, pieknie, tajemniczo, metafizycznie--dla mnie rewelacja
  18. Pani Agato--ten wiersz taki troche amerykanski, przypomina mi poetow z ruchu imazystow, kontrastowe plamy kolorow i zarysowana impresja; w swoim gatunku bardzo zgrabne
  19. tyle pisania o przecietnym tekscie; entropia energii
  20. Pani Agato, wiersz zaciekawil, a tytul bardzo fajny. zapisuje go w notesie :))
  21. Ja juz komentowalem ten wiersz gdzie indziej, nie bede sie powtarzal. Liryzm na duze L.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...