Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Robin Son

Użytkownicy
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Robin Son

  1. czytajac wale lbem o sciane, nie czyni to lepszego wiersza
  2. rozumiem, ze sami sobie zalozyli kagance--godna szacunku dbalosc o ludzki wymiar
  3. wiersz na koturnach erudycji na pokaz, dlatego nie wydaje sie szczery, dlatego przegrywa
  4. frustracje buntownika bez powodu?
  5. dobry pomysl, zabraklo by go konsekwentnie wykonczyc wiec ide wypic herba mate dobra na wiersze chropowate
  6. juz, to dobrze, byle nie jeszcze (wiecej)--przepraszam, ale tekst nie za mocny
  7. Ale Wijo szacowny, Lecter czy nie Lecter, wiersze powinny wzbijac sie nad osobiste niesnaski, inaczej to jest tylko to co Kafka diagnozuje w swoich Dziennikach jako "literatura poslednia", a wiec literatura zadna
  8. o moj Panie, tsunami zmiotlo "everything"--nawet sladu poezji nie zostalo
  9. a dla mnie to jak klasyka
  10. Nie tak szybko, droga Pani, ja rozumiem slowo zegnam, och oczywiscie, ale sama pani mowila, ze jest to forum demokratyczne. Przychodzi Pani pod moj wiersz i komentuje, ze dramat, nie wykazujac nawet odrobiny potwierdzenia, ze pani rozumie o czym ten wiersz jest, ani tez, ze byc moze jest celowym pastiszem. Poza tym nie wie Pani zupelnie kim jestem, niech wiec sobie pani ceni poglady przyklaskiwaczy. Fakt pozostanie faktem, a gniot gniotem. Zegnam. Choc jesli bedzie Pani wkladac kij w mrowisko, to nie pozostane dluzny. Nota bene, do kabaretu Zielony Balonik, tez w Jamie Michalika, z pewnoscia mnie blizej niz Pani
  11. jestesmy unikalna zbitka wody pierwiastkow i krwi, kazdy z nas, a jesli te proporcje sie zakloca, nie ma nas, chyba, ze my to nie tylko my, chyba, ze jest dusza, wiara, metafizyka, bo tylko wtedy jestesmy w stalym obiegu (np. reinkarnacja lub zmartwychwstanie)--dlatego wiersz wydaje sie miec pewna blednosc logiczna
  12. Niektorzy glaszcza, nie wiem dlaczego, bo ten wiersz to nie jest ani proza ani wiersz, jest za to pseudopoetycznosc i blamaz. Zacznijmy od poczatku. Niebo pachnie miazszem jak brzoskwinia. Coz za nonsens! Brzoskwinia pachnie jak brzoskwinia, a jej miazsz jest tez brzoskwinia, a inne miazsze pachna swoim owocem, jablkiem czy czyms innym. Czyli innymi slowy pokraczna logika. Nastepnie, spokoj mija i struny traca? Powie pani, to nie spokoj, to wiatr, ale stoi jak wol, ze to jest spokoj, bo wystepuje zaraz przed nastepnym zdaniem, po wietrze. Znowu nonsens i belkot. Rzucaja spojrzenia kaluze szklane? Naprawde? Widziala Pani by ktos rzucal spojrzenia szklanym okiem? No i ta lawka ktora szepcze i drzy w ciemnosci? Jest Pani krakowianka, prosze pojsc spytac profesora Borowskiego, Jarzebskiego, Stale co oni sadza o takiej personifikacji. Mysle, ze by Pani nie zmartwic, wyszeptaliby cos i zadrzeli. Moj i twoj kontynent nocy? Pompatyczna pierdola!!! A jesli chodzi o rym i rytm, mozna sie chowac za asonansem, ananasem lub czym tam, ale nie ukryje to faktu, ze jest po prostu nieudolnie, topornie, sztucznie, nudno...
  13. Jak trafnie stwierdzil Milosz, Robinson Crusoe stal sie z ksiazki powaznej ksiazka dla dzieci, tyle tylko, ze dzieci przed i powojennych. Potem zniknal z orbity. Jest to i smutne i pocieszajace, bo Harry Potter tez zniknie. Twain byl pisarzem niezwykle plodnym, nie tylko dla mlodziezy. Niestey, spotkal/spotyka go taki sam los jak Robinsona. Robin Son c'est moi! Pozdrawiam. P.S. Zdjecia z lotu ptaka, starej Gazowni, bardzo zaintrygowaly w kontekscie wiersza.
  14. w swojej kategorii, poezji nieco bardziej tradycyjnej, jest to nieskazitelnie skrojony wiersz; ja doceniam tutaj, oprocz tresci--bo jak tu przyklejac notke sprawom tak osobistym i waznym dla autorki--dobre rzemioslo; wszystko podane w zgrabnym kontekscie jesieni i prac ogrodowych, kontekscie moze dosc czesto uzywanym, ale tu jest to subtelne raczej niz nachalne; pozdrawiam
  15. wiersz jest okropny, moze nie szerzy nienawisci, ale przez swoj plaski dogmatyzm z pewnoscia jej nie wyklucza; daj opatrznosci kazdemu portalowi, wolnemu, polskiemu, pieskiemu czy jak tam, takiego krytyka jak H. Lecter
  16. Adamie, wiele podobnych uwag do poprzedniczki, ale wiersz wyroznia sie pozytywnie na tle
  17. Bernadetto, mam pozytywne wrazenie po przeczytaniu twojego wiersza. Chcialem tez zaznaczyc, bo tu jest wieksza szansa, ze to przeczytasz, ze w twojej odpowiedzi na moj wiersz (niezaleznie od plusow/minusow, bo te mnie malo interesuja), popelnilas pewien blad merytoryczny, w moim wierszu nie ma typowych sztampowych rymow gramatycznych (np. jasno/ciasno, powiedziala/zaplakala, kroki/skoki).
  18. och Jacku drogi taka pokusa moze zwiastowac przyjscie wirusa zanim zatracisz sie na ekranach chron swoje zdrowie, zaloz Trojana sorry, inspiracja wyzwolila sprosnosc
  19. Fajna wariacja na temat piosenki wiekowego juz mistrza, choc na koncertach ciagle iskrzy. Mimo przeroznych zaprzeczen, siostry milosierdzia to jednak panny lekkich obyczajow, niekoniecznie prostytutki, ale panie chetne pocieszac strapionych swoimi wdziekami; napisane chyba w tym samym okresie gdy Cohen przemieszkiwal w Chelsea Hotel (23 ulica, dziala do dzis), gdzie oprocz Janis Joplin i Judy Collins bylo wiecej, bardziej anonimowych siostr milosierdzia.
  20. mnie sie bardziej podoba niz ptaki, nie przesadzalbym nazywajac tekst wyliczanka, to w koncu trzy krotkie strofy, poza tym one nawarstwiaja przeslanie wiersza, ktore, moim zdaniem, bardzo filozoficznie celne
  21. zgoda, Hannibalu, ale przy tym niezly wiersz
  22. Jacku, ja rodzony krakowianin, choc od dwudziestu paru lat, na szczescie i niestety rownoczesnie zyjacy z daleka od miasta moich mlodszych lat, gratuluje ci wiersza. Musze ci przyznac, ze wsrod innych dobrych, ktore popelniles, ten jest mi najblizszy. W twojej odpowiedzi dla Moniki urazil mnie troche ten anty-warszawski partykularyzm. Mieszkalem w Warszawie przez szesc lat, tam urodzily sie moje corki, i nauczylem sie odsiewac "warszawke" od ludzi wartosciowych, ktorych tam co nie miara. Krakow zreszta tez ma swoj "krakowek". No, ale mniejsza z tym. Mysle, ze twoja diagnoza Krakowa jako ostatniej stolicy europejskiej kultury jest i prawdziwa i nieprawdziwa, takie pobozne zyczenie. Goscie z maczetami, gowniarze, ktorzy wala niewinnego rowerzyste na smierc kijami bejsbolowymi, pijaczki o 10 rano na Plantach w niedziele grupowo "sklaniajacy" przechodniow do datku na "sniadanie"--wszystko to pewnie jest tez dziedzictwem kultury europejskiej. A mimo wszystko, Krakow to miasto magiczne. George Steiner, jeden z moich profesorow w Nowym Jorku gdzie juz od dawna mieszkal, powiedzial, ze dziedzictwo Europy rozciaga sie od Petersburga (ale nie Moskwy), przez Krakow (ale i Warszawe), Wieden, Berlin, Paryz, az do Nowego Jorku, a jej podstawowa instytucja jest KAWIARNIA!!! Te slowa wypowiedziane zostaly w 1990 roku, zaraz po upadku muru w Berlinie, wiec ich ocena musi pewnie byc zweryfikowana przez czas. Wracajac do wiersza, oprocz tej pierwszej czastki o Krakowie (ktora nie jest zla poetycko, a co do ktorej mam zastrzezenia jak powyzej), wiersz jest piekny, poprowadzony z rozmachem i historycznym rezonansem. Z przyjemnoscia przeczytalem
  23. fajne, ale nie mysl, ze sie nabierzemy, stonogi tak naprawde nie maja stu nog
  24. no to dobrze, niech wije sie dymek; powodzenia w wierszopisaniu
  25. tolku, tym razem nie jest dedykowane dla gniotka? dlaczego? smutno mi... jest u mnie tutaj fajka pokoju. zapalimy?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...