Ostatni barak nadziei
w Pionkach tak jak niegdyś
inne niebieskie baraki
chyli się ku ziemi
Doskonale pamiętam je
z płyty której fetor
był panem nachalnym
mieszkańcy szli z nim w progi
Zeppelinów i wszędzie
łatwo było ich rozpoznać
nawet w gąszczu straganów
i budek z mięsem
Do baraku trafiali
jak do poczekalni aż ktoś
wyprowadzi się albo umrze
w bloku Najczęściej umierali
Ci którzy pamiętali jeszcze
obóz pracy gdzie nadziewali
bomby a po wojnie wszczęto
produkcję płyt winylowych
i kółek hula-hoop Teraz
nie tłoczy się już żaden
sikacz ni olej rak nacieka
Baraki jako swoisty okruch życia
ogrodzony siatką z drutu
Zaglądam przez rombek i widzę
czysty piaszczysty plac
najdokładniej zamieciony
i dalej we wnętrzu puszczy
popękane łodygi kominów
wyrastające z korzeni miasta