Witam wszystkich Was serdecznie, pierwszy raz prezentuje swoją twórczość. Proszę o szczere komentarze, mam nadzieję że będziecie wyrozumiali. Z góry dziękuje i pozdrawiam.
Kocham Anioły zrobione z białego tiulu, który rodzi się na obrzeżach Nieba i cóż mi więcej wtedy trzeba?
Jeśli Miłość moja jest gorąca i szczera i do serc nawet zimnych jak głaz w końcu dociera.
Wiem, że jest to uczucie o którym się marzy i czeka na nie całe życie, myśli się o nim tak naprawdę skrycie w obawie przed szykanami i ludzi podłością, którzy sami nie wiedzą, że uciekają przed szczerą Miłością.
Karmią się tylko okruchami wiary, które zbierają z podłogi mokrej od łez wylanych po kryjomu, tak po cichu nie wadząc nikomu.
Chowają się pod baldachimem zrobionym z marzeń na lepsze życie i czekają aż przyjdzie to co jest ukryte na dnie duszy rozdartej żalem i nie spieszą się już nigdzie…
Siedzą zmęczeni i tacy drętwi, ogłupiali od tej samotności, która zalewa każdy zakątek duszy i nie pozostawia nawet cienia nadziei.
Wszystko jest chore i powoli umiera.
Nicość ogarnia, już tylko rozum i słyszę jak szepce wołając w pośpiechu, póki jeszcze coś tam zostało.
Oddaj nadzieję!
I daj wszystko, by koniec był łagodny, a jest już tak blisko.
Nie ma co uciekać, bo i tak będzie Cię gonił w nieskończoność raz wolniej, a raz szybciej, by złapać Cię w końcu na zakręcie życia i pozbawić dalszego na tym świecie bycia.