wiatr pchał plecy
gdy w gwiazdy wpatrzony stałem
w otchłani życia zmalałem
-mokry knot świecy
rozważnie ścieżki wyglądałem
która zmysły przywróci zaufane
runął dom, w ogniu stałem
wszystko płomieniami rozgrzane
skóra parzy, twarz się smaży
pęcherze pękaja, bąble tryskają
oczy się gotują, uszy rozlatują
usta się lepią, nozdrza pieką
percepcja tu przywiodła
intuicja wyprowadzi
niech inni patrzą w gwiazdy
gdzie ich to zaprowadzi?