Nie róbcie ze mnie świętego
dlatego, że prawie nie piłem.
Alkohol to nic zdrożnego.
Co z tego, że bez wódki żyłem?
Nie róbcie ze mnie świętego
dlatego, że nic nie paliłem.
Bałem się spróbować tego,
lecz potem - sam z siebie kpiłem.
Świętego ze mnie nie róbcie
bo nigdy kobiety nie miałem.
Nie wiecie, że grzeszne chucie
jak wszyscy tłumić musiałem?
Chyba, że...
Robicie ze mnie świętego,
z powodu mej niedawnej śmierci.
O martwych przecież nic złego
nie mówi się. Ani słów ćwierci.
Świętego ze mnie robicie,
bo żyłem z Wami jak... człowiek.
Wy mi zatruliście życie,
to dziś Wam spędza sen z powiek.
Raz tylko zapytam (jak w filmie, albo w dramacie)
Czy Wy hipokryci wstydu aby nie macie?