Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawid Niecki

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Dawid Niecki

  1. O Zaratustro w swej samotni Piszesz swoje niezrozumiale odosobnienie Gdyś piorun wysłał mi gdym spał Gdym leżał pod drzewem Zmrużyłem powieki I ukazał się obraz Na szczycie stoję gdzie nie ma już miejsca dla nikogo poza mną i kimś kto się odważył Tam wyłapuje ptaki A gdzieś z doliny pełznie twój wąż coś go ukochał Oplata mą szyję lecz nie dusi Gdzieś tam we mgle co przysłania widok Widzę malutka główkę W grymasie rozpaczy przebija się przez pajęczynę Czarna a jednocześnie blada Tułów został daleko hen w dolinie Opluwany dźgany przez obłąkanych Stopy okaleczone przez rozbite szkło odłamków człowieka Kimżeś ty ?? czyż chcesz bym Cię pokochał? Czy tylko kawałek smutku chcesz dzielić ze mną i zniknąć Ja już nie kocham Tym bardziej nie nienawidzę Przyjdź do mnie Czyś kobietą która utuli do wiecznego snu Czy może dziwadłem z moich myśli w malignie utkanych Chodź do mnie Bądź blisko Chce poczuć ciepło twych ust Aż zniknie z nich grymas Uchylą się lekko Chodź do mnie obudzimy wiatry Zimne przenikliwe Ogrzeję cię ciepłem moich łez Przytulę dotknę twego czoła Wezmę z niego wszystkie kolory i namalujemy nowe niebo Tutaj gdzie tylko chmury paść będziemy Przytuleni na zawsze Oderwij nogi od ziemi Opatulę je aksamitem mych rąk Chodź do mnie Zapomnimy co dobre co złe Pokochamy co ważne Daleko na moich kolanach W wiecznym rozmyślaniu
  2. O Zaratustro w swej samotni Piszesz swoje niezrozumiale odosobnienie Gdyś piorun wysłał mi gdym spał Gdym leżał pod drzewem Zmrużyłem powieki I ukazał się obraz Na szczycie stoję gdzie nie ma już miejsca dla nikogo poza mną i kimś kto się odważył Tam wyłapuje ptaki A gdzieś z doliny pełznie twój wąż coś go ukochał Oplata mą szyję lecz nie dusi Gdzieś tam we mgle co przysłania widok Widzę malutka główkę W grymasie rozpaczy przebija się przez pajęczynę Czarna a jednocześnie blada Tułów został daleko hen w dolinie Opluwany dźgany przez obłąkanych Stopy okaleczone przez rozbite szkło odłamków człowieka Kimżeś ty ?? czyż chcesz bym Cię pokochał? Czy tylko kawałek smutku chcesz dzielić ze mną i zniknąć Ja już nie kocham Tym bardziej nie nienawidzę Przyjdź do mnie Czyś kobietą która utuli do wiecznego snu Czy może dziwadłem z moich myśli w malignie utkanych Chodź do mnie Bądź blisko Chce poczuć ciepło twych ust Aż zniknie z nich grymas Uchylą się lekko Chodź do mnie obudzimy wiatry Zimne przenikliwe Ogrzeję cię ciepłem moich łez Przytulę dotknę twego czoła Wezmę z niego wszystkie kolory i namalujemy nowe niebo Tutaj gdzie tylko chmury paść będziemy Przytuleni na zawsze Oderwij nogi od ziemi Opatulę je aksamitem mych rąk Chodź do mnie Zapomnimy co dobre co złe Pokochamy co ważne Daleko na moich kolanach W wiecznym rozmyślaniu
  3. Towarzysze wszyscy razem Towarzysze wszyscy społem W proletariat jest włączony Nasz towarzysz szuka żony Lecz ta kandydatka słaba Z niej bumelant i zła baba Kiedy przyjdzie podać cegłę Wtedy robi się zaległe Towarzyszu szukaj innej Z kolektywu i niewinnej Gdy towarzysz taką znajdzie Ona szybko w ciąże zajdzie
  4. Typowy przykład głębii prostoty mialem podobny pomysl na wierszyk zaczynałby sie jakos tak- zjedzenie kanapki tworzy historie, ale zarzucilem:)
  5. Kobieta idąca przez ślad Wolnym krokiem Łyka płaszczyznę oczami z żyletek Błękit przemienia się w czerń Na styku dwóch światów Gdzie pierwszy pasożytem na drugim Drugi pasożytem na pierwszym Wyciąga żyletkę z lewego oczodołu Tnie na skraju lecz nie ma krwi Nie stępiona krwawi sama Wyciąga żyletkę z prawego oczodołu Tnie tą co krwawi Zmęczona i stępiona pije jej krew Gdy już nie łaknie układa się w dłoni Ta zaciska ją i rozgniata Czerwona maź widzi teraz puste oczodoły Lecz dom ma teraz tam gdzie na skraju kończy się skraj Tak daleko gdzie czerwień robi krok i wraca biała Nowa forma zasklepia rany Kobieta wraca ślepa Czerń przemienia się w błękit Teraz patrzy oczyma Wpatruje się w punkt gdzie biel całuje ostrze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...