XXI wiek, wiekiem czasu
Jego dłoń zamknęła nas w pułapce,
Zwykła rozrywka spaliła nam marzenia.
Każde wypowiedziane słowo odbiło się w tych ścian rozsypce,
A imię miało tylko błogą moc niszczenia.
Już pył świtu nie wróży nam dnia,
To zwykła, jasna noc która nas otacza.
Zawsze, niepodzielnie, a my szukamy uschniętego pnia,
Gdzie schował się ten, który pory dnia wyznacza.
Tego, który nas złączył z przodkami już nie ma,
Ale my dalej cierpliwie czekamy świtu, zmierzchu, wytchnienia
Czekamy, patrzymy, coraz to nowych pochłania ziemia
Nowych twarzy nie widać, nic już wychodzi zza grobów cienia
Jakże to, gdzie bóg, gdzie sprawiedliwość głośnych haseł,
krzyczących tablic, pomników i wzruszeń, nie widać,
śladów tych wielkich co ruszały tłumy, starania giną, basem,
ostatnich mówców znudzony lud nie ma już z czym zrywać.
A on w tym wszystkim jasny obserwator,
Zapisuje tysięczną kartę pamiętnika,
Odeszło w tysiącach i nikt już nie widzi,
Tych, co z zachwytem podziwiali noc i taniec świetlika.
Słowo komentarza: Ten wiersz jest moją, swoistą refleksją na temat poezji współczesnej, jestem ciekaw jak go skomentujecie :) Zachęcam do szukania odniesień :-)
PS: Witam wszystkich po dłuższej przerwie :)