Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

M.Lojewski

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez M.Lojewski

  1. siedziałem na skruszonej skale piotrowej uczłowieczony przez kamienie dziesiątki przez setki karcone widziałem i dojrzę w przejrzałych bazaltach napomniane kurzem krtanie wykrztuszone gruzy są skrzypce "oczywiste" i te z okien których słucha obecność o sens śmiechu licytują zakrywane obiektywy wyrażone w biegu przez ciepło promieni już zmierzcha nad naszym Jeruszalaim
  2. powrót wędrowca jest konduktem żałobnym w swym zmęczeniu i dzieje się o świcie zazwyczaj zegarowym gdy idących ku gilotynie zacina tylko deszcz droga malała w czasie dlatego dusza jest niefizyczna wiedzie zakolem próżni cudzej pamięci przecina oczywistość czerwonych skwerów impersyjnie tonąc wreszcie ustaje w pędzie ponad faktoriami nieba później jest tylko wieczór autorskiego usprawiedliwienia nieobecności każdego poetę zrozumie inny twórca doskonały w bieli obiektywu mimo że w szumie powszechnym drzew i głosów podróżnych zrozumie go inaczej
  3. lustra to prawda wadliwa kiedyś je namalowano by wierność i proste usta mogły się wybarwić spoglądając dumnie więc tylko patrząc ja widziałem inną sztukę gdzieś poza zwierciadłem w tle gorzkiej kawy mojej strony parapetu starca przy wózku i małą pociechę z żelazną odwagą czy prawdą ze stali bez pomocy didaskaliów brnął spacerowicz ku idei pewnego mędrca że w Ziemi jak w lustrze odbija się raj
  4. Wszystko jest tak, jak miało być.
  5. 1 światło było zapalone, choć nikt jeszcze nie słyszał o słońcu Ty wtedy byłaś tam, Lucyfer pamiętasz jak w odwieczną noc bawiłaś się z glinianym ludkiem? bezwstydnie nagi i uroczy, bo natchniony Boską Miłością pamiętasz jego wesoły taniec, pamiętasz swój uśmiech, nie, uśmiechu nie pamiętasz, bo nigdy się o nim nie pamięta. 2 aż zjawił się On w idealnej pozie on nie tańczył, idealny taniec, nie byłby żadnym tańcem chciał Ci coś objawić, coś ponad dobrem i złem pięknem i brzydotą w samym centrum nieskończonego obiektywizmu naraz rozległ się pisk zbyt nikły dla Jego uszu podbiegłaś do stołu, na którym on przysiadł nie prosiłaś by wstał, bo on ma prawo decydować, więc rozsiadł się wygodniej, bo jak może być miłościwy Sędzia Najwyższy? twe łzy były niepotrzebne i nie profesjonalne gdy skończył i odszedł podbiegłaś do stołu pamiętasz Lucyfer, czy coś z niego zostało? pamiętasz swą głupią nadzieję, że nie cierpiał? lecz zrozumiałaś, że On dał Ci kolejną misję: znienawidzić ludzi, za ich głupi taniec na stole i brak zrozumienia dla Wyroków Pańskich, gdy On chce obiektywnie usiąść na stole. 3 siedzisz więc na dnie czeluści wciąż Mu wierna, niewierna niebu, pielęgnując zło ale my wiemy Lucyfer, że po kryjomu lepisz ludzika choć glina pęka na nim w tym upale lecz Ty nie masz prawa dać mu Boskiej Miłości a wrażając w niego siarkę nigdy nie uzyskasz pożądanego efektu Lepisz więc jednego za drugim podrzucasz niebu, tam próbują go przerobić, ale nie widzą powodu, dlaczego mieliby coś po tobie poprawiać i puszczają ich w świat, pełnych goryczy i Twej wiedzy, na wpół uskrzydlonych z początku zbyt rozżalonych przy końcu swych bezsensownych dni lecz nie zapominaj o nas, bo gdy całą siarkę przelejemy na papier być może znów będziemy głupiutkimi ludkami, tańczącymi na Twym stole dla których, ktoś w końcu będzie miał trochę miłości. 30-03-06
×
×
  • Dodaj nową pozycję...